Tragedia na Mazurach

To był ostatni biwak Henryka. Auto zsunęło się do wody. Dramat na Kanale Grunwaldzkim

Nie tak miała się zakończyć ta samotna wyprawa na łono natury. We wsi Zielony Lasek (woj. warmińsko-mazurskie) urokliwy krajobraz stał się tłem dla tragedii, której zagadkę próbują rozwikłać śledczy. Auto skryte w wodach Kanału Grunwaldzkiego stało się milczącym świadkiem ostatnich chwil życia Henryka M., 67-letniego emeryta spod Ostrołęki.

Kanał Grunwaldzki. Samochód w wodzie, w środku ciało mężczyzny

Śledczy muszą ustalić, jak samochód z mężczyzną w środku znalazł się na dnie kanału. Czy doszło do przestępstwa? A może to nieszczęśliwy wypadek? 67-letni Henryk M. mógł, zawracając, przypadkowo wpaść do kanału. Być może jego samochód stoczył się samoczynnie, gdy spał na tylnej kanapie toyoty. Prokurator, obecny na miejscu zdarzenia, zlecił sekcję zwłok mężczyzny. Policja szuka też ewentualnych świadków zdarzenia.

Środowe przedpołudnie (28 sierpnia) przyniosło niepokojące odkrycie. Wypoczywający żeglarze, niczego nieświadomi, przypadkowo zahaczyli łodzią o zatopiony wrak na dnie kanału. Na miejscu zjawiły się służby ratunkowe. Ratownicy wodni i strażacy dokonali makabrycznego odkrycia. W zanurzonym aucie na tylnej kanapie znajdowało się ciało starszego mężczyzny.  Decyzją prokuratora samochód ze zwłokami wydobyto na powierzchnię, aby poddać je oględzinom. Na ciele 67-letniego Henryka M. śledczy nie stwierdzili żadnych ran i obrażeń. Uszkodzona była jedynie karoseria samochodu.

Uszkodzenia spowodowała łódź, która zahaczyła o samochód leżący na dnie na około 2,5 metra.

– mówi w rozmowie z "Super Expressem" jeden z ratowników.

Samochód i zwłoki mężczyzny zostały zabezpieczone do dalszych badań. Ale co naprawdę się wydarzyło tamtej feralnej nocy? Na to pytanie odpowiedzi szukają śledczy. Czy była to chwila nieuwagi, wypadek, czy coś znacznie bardziej niepokojącego? Prokuratorskie śledztwo ruszyło, aby odkryć, co naprawdę wydarzyło się nad kanałem. Śledczy analizują każdy szczegół. Szukają świadków i dowodów, które pozwolą rozjaśnić mroki tej historii.

Śledczy dotarli do świadka. Widział on wędkującego Henryka M.

Śledczy dotarli do świadka, który widział 67-letniego Henryka M., jak wędkował samotnie na polanie przy kanale. Zabezpieczone zostały w bagażniku auta wędki i przynęta. Wszystko wskazuje, że emeryt zakończył biwakowanie i podczas wycofywania stoczył się ze skarpy i wpadł do kanału żeglugowego. Póki co nic nie wskazuje na kryminalny motyw tej sprawy. Wszczęte śledztwo jest prowadzone w kierunku nieszczęśliwego wypadku. Mężczyzna biwakował samotnie. W poniższej galerii znajdziecie zdjęcia z akcji wydobycia samochodu z wody.

Trwają poszukiwania 3-letniego Kacperka. Nurkowie przeczesują rzekę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki