- Nie mogę uwierzyć, że Sylwka nie ma już wśród nas - mówi pani Ewa (59 l.), siostra zabitego. Sylwek, jak miał 17 lat, miał wypadek samochodowy. Kolega chciał się popisać, jakim jest kierowcą rajdowym i rozbili się na drzewie. Lekarze nie dawali mu szans, przez prawie rok był w śpiączce i w końcu się wybudził, ale nie odzyskał w pełni zdrowia, był inwalidą. Mimo to uwielbiał chodzić do lasu, zbierał grzyby, łowił ryby. Żył sobie spokojnie, aż do dnia, kiedy ten ćpun go zabił na drodze - dodaje pani Ewa.
- Znałem Sylwka to był fajny człowiek, zawsze pomocny - mówi pan Marek, sąsiad. - W sezonie sprzedawał grzyby przy drodze, tego dnia w piątek pewnie wracał do domu po sprzedaniu wszystkich zebranych grzybków. Co za kanalia z tego kierowcy, mógł się zatrzymać, udzielić mu pomocy! Sylwek musiał konać w nieziemskich męczarniach dodaje sąsiad.
Do wypadku doszło w Nowym Gizewie w piątek. Policja otrzymała informację, że przy DK 57 leży ciało mężczyzny. Na pomoc było już jednak za późno. Sylwester został potrącony przez samochód, a sprawca odjechał. Policja jeszcze tego samego dnia zatrzymała mieszkańca Szczytna. 36-letni kierowca został aresztowany przez sąd. Odpowie za spowodowanie wypadku.