O tej tragedii mówi cała Polska. We wtorek, 10 sierpnia, po południu na rzece Pisa w Piszu (woj. warmińsko-mazurskie) zginął 14-letni Ernest. Chłopiec chciał uratować poszkodowanych mężczyzn, a sam stracił życie. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy płynąca łódź żaglowa zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia. Na skutek wyładowania elektrycznego dwóch mężczyzn wpadło do wody. Z pomocą ruszył im Ernest, który był świadkiem zdarzenia. 14-latek nie wahał się, zdjął ubranie i wskoczył do rzeki. Kiedy Ernest próbował ratować jednego z mężczyzn, prawdopodobnie doszło do kolejnego wyładowania elektrycznego. Wtedy chłopiec zniknął pod wodą. Po ponad godzinie poszukiwań, płetwonurkowie odnaleźli ciało 14-latka na dnie rzeki. Ernest już nie żył.
Mieszkańcy Pisza są poruszeni śmiercią 14-latka. Chłopiec w Piszu grał w piłkę w miejscowym klubie. Mazur Pisz pożegnał swojego zawodnika w mediach społecznościowych. - Jesteś wzorem. Takich chcielibyśmy mieć zawodników i ludzi wokół siebie - czytamy w treści wpisu. Niedługo przed tragedią, Ernest jak zawsze wziął udział w treningu Mazura Pisz. - Na boisku byłeś kapitanem i zawsze dawałeś z siebie wszystko. Jeszcze wczoraj byłeś na treningu, pewnie strzeliłeś kilka bramek i pożartowałeś z kolegami i trenerem, później poszedłeś z kolegami z drużyny na plażę, a w sobotę mieliśmy zobaczyć się na meczu seniorów.
Zaplanowana na czwartek, 12 sierpnia, sekcja zwłok pozwoli ustalić dokładną przyczynę śmierci 14-latka.