Tragedia rozegrała się na zamarzniętym stawie w miejscowości Robawy k. Reszla (powiat kętrzyński). Dwie dziewczynki w wieku 9 i 10 lat, Natalia i Natasza, przyjechały tam do dziadków na weekend. Postanowiły wejść na zamarznięty staw. W pewnym momencie lód pod nimi załamał się. Dziewczynki wpadły do wody. 10-latka o własnych siłach zdołała wydostać się na brzeg. 9-latka zaczęła zanurzać się pod lód. Pomóc chciał 40-letni mężczyzna. Pan Marek Sikora bez wahania wskoczył do wody.
40-latek chciał pomóc dziecku, ale sam zaczął się topić. Przeraźliwy krzyk dziecka i mężczyzny usłyszeli dziadkowie dziewczynek oraz sąsiedzi. Matka tonącego pana Marka powiadomiła służby ratunkowe. Dziadek i jeden z sąsiadów wydostali na brzeg 9-latkę i pana Marka. Jeden ze świadków zdarzenia próbował go reanimować, ale mężczyzna nie przeżył.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zginął, ratując tonącą dziewczynkę. Tragedia w Robawach. Marek zapłacił życiem za swoje dobre serce! [ZDJĘCIA]
- Mężczyzna został wyciągnięty z wody, jednak prowadzona resuscytacja nie przywróciła mężczyźnie czynności życiowych - relacjonuje asp. Ewelina Piaścik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie. Dziewczynkom nic się nie stało. Załoga karetki zbadała je i puściła do domów. Dwa dni po tej tragedii mamy Natalii i Nataszy przyjechały z czekoladkami w podziękowaniu za pomoc w ratowaniu ich córek.
Policja i straż pożarna przy każdej tego typu tragedii przypominają, żeby nie wchodzić na lód, który jeszcze kilka tygodni temu był gruby, jednak po odwilży stał się bardzo kruchy i pod ciężarem może się załamać.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: "Nieludzkie WRZASKI, WYCIE małych PACJENTÓW". Szpital w Olsztynie odpowiada na zarzuty matki chorego dziecka
Tragedia w Robawach. CZYTAJ WIĘCEJ: