Lekarz

i

Autor: Pixabay Lekarze na Warmii i Mazurach otrzymali blisko 1500 zgłoszeń od pacjentów o chorobach grypopodobnych. To statystyki z jednego tygodnia. Zdj. ilustracyjne.

Urywają się telefony do lekarzy na Warmii i Mazurach. Jest gorzej niż rok temu!

W mijającym tygodniu służby sanitarne na Warmii i Mazurach odebrały od lekarzy rodzinnych zgłoszenia o blisko 1500 przypadków zachorowania na choroby grypopodobne. Przed tygodniem odnotowano blisko 900 takich pacjentów. To znaczny wzrost w statystykach, w porównaniu do ubiegłego roku.

Zastępca dyrektora Warmińsko-Mazurskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej Agnieszka Wabik poinformowała PAP, że w mijającym tygodniu lekarze rodzinni poinformowali o 1453 pacjentach, którzy cierpią z powodu chorób grypopodobnych. Przed tygodniem takich pacjentów odnotowano 873. Statystyki te odnoszą się do całego regionu. W porównaniu z rokiem poprzednim epidemiolodzy odnotowali znaczny wzrost osób cierpiących z powodu jesiennych infekcji. Przed rokiem w pierwszym tygodniu września odnotowano o 219 przypadków takich zachorowań mniej, z drugim tygodniu września 2020 roku było ich aż o 557 mniej.

Co najczęściej zgłaszają pacjenci? - Objawy odnotowywane u takich pacjentów to wysoka gorączka, bóle mięśni i stawów, bóle gardła, kaszel, katar - podała Wabik. Podkreśliła, że to lekarze decydują, czy osobę z infekcją kierują na test w kierunku COVID-19, czy uznają to za niepotrzebne. - Lekarze mają w gabinetach testy antygenowe, z których mogą w takich sytuacjach korzystać i korzystają. W każdym przypadku to lekarz decyduje, czy potrzebne jest badanie w kierunku koronawirusa, czy nie - powiedziała Wabik. W rozmowie z PAP Wabik zastrzegła, że w regionie nie potwierdzono dotąd żadnego przypadku grypy.

Szkoły i przedszkola świecą pustkami

Pustkami świecą przedszkola i szkoły. Zdarza się, że nie ma blisko połowy grupy szkolnej lub przedszkolnej. Rzecznik prasowa kuratorium oświaty w Olsztynie Małgorzata Hochleitner powiedziała PAP, że nie odnotowano przypadku zamknięcia jakiejś placówki, czy zawieszenia zajęć klasy lub oddziału. - Nieobecności dzieci kontrolują dyrektorzy szkół, do nas nie docierają na razie niepokojące informacje, choć wiemy, że sezon jesiennych infekcji jest w pełni, chorują także ludzie z naszego otoczenia - przyznała Hochleinter.

Sonda
Obawiasz się czwartej fali koronawirusa?
Express Biedrzyckiej - Bartosz Arłukowicz: Lekarze błagają o pomoc! Stoimy nad przepaścią

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki