Elbląg. Mieszkańcy kamienicy żyją w strachu
Kamienica nr 9 w centrum Elbląga wygląda na pozór normalnie. Schludna elewacja, zamieciony chodnik, nowe drzwi wejściowe. Jednak to tylko pozory. Wchodząc do środka, widok powala. Wygląda to tak jakby wczoraj wybuchł tam pożar. - Kilka razy tu było podpalane i omal nie spaliliśmy się żywcem - wspomina w rozmowie z "Super Expressem" pani Joanna. - Dobrze, że jest straż pożarna, która ugasiła te pożary, zanim się rozprzestrzeniły.
Mieszkańcy są załamani. Mają dość bierności władz i służb. - Nie mamy już siły, bo nikt nam nie pomaga z policją włącznie - dodaje kobieta. Kto tak bardzo uprzykrza życie mieszkańcom elbląskiej kamienicy?
Zrobili melinę z mieszkania
Gehenna mieszkańców rozpoczęła się mniej więcej dwa lata temu. Wtedy to zmarła jedna z mieszkanek. Po pogrzebie kobiety do mieszkania wprowadził się wnuk zmarłej. W kilka tygodni z mieszkania zrobił prawdziwą melinę. - Tam nie ma wody, meble spalone w piecu, do mieszkania schodzą się całą dobę bezdomni i narkomani - mówi naszemu reporterowi pan Jarosław.
O pomoc mieszkańcy zwracali się wszędzie. Do policji, władz miasta i zakładu budynków komunalnych w Elblągu. Nikt im nie pomógł. Podpalenia to nie jedyny problem mieszkańców. Pewnego razu pani Joanna została pobita tak dotkliwie, że wylądowała w szpitalu. - Napadli mnie w kilku na strychu, tam bili, kopali i znęcali się nade mną - mówi nam zapłakana kobieta.
Zakład budynków komunalnych nie remontuje spalonej klatki, bo nie ma pieniędzy. Nikt nie chce też wydawać na remont czegoś, co najprawdopodobniej i tak ponownie zostanie zniszczone. Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w tej sprawie do Zakładu Budynków Komunalnych w Elblągu. Pomimo wielokrotnych starań, od blisko dwóch tygodni zarząd zakładu milczy w tej sprawie.