Oficer dyżurny węgorzewskiej policji, we wtorek (27 kwietnia) przed godz. 10, otrzymał informację o zdarzeniu drogowym, do którego doszło na Mazurach, na trasie Węgorzewo-Kal. Na miejsce skierowano policjantów ruchu drogowego. Okazało się, że kierujący peugeotem, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i podróż zakończył na dachu.
Wypił 30 piw i nie był w stanie pracować. Miał za to siły... pojechać do szefa
Powodem tak brawurowej jazdy 30-letniego mężczyzny był stan, w jakim się znajdował. Mieszkaniec Węgorzewa miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Nie jest to najwyższy wynik, z jakim spotkali się warmińsko-mazurscy policjanci, jednak po tym, co powiedział im kierowca, za swego rodzaju "wyczyn" można uznać fakt, że 30-latek w ogóle miał siłę wejść do samochodu.
Mężczyzna oświadczył mundurowym, że pić zaczął od wczoraj i za sobą ma już 30 wypitych piw. Stwierdził, że nie będzie w stanie pracować, więc zdecydował się wsiąść za kierownicę i poinformował o tym szefa.
Mężczyzna wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, jednak miał dużo szczęścia, ponieważ z całego zdarzenia wyszedł tylko z lekkimi otarciami. Teraz 30-latek poniesie surowe konsekwencje swojego zachowania. Odpowie za kierowanie w stanie nietrzeźwości, a także za spowodowanie kolizji drogowej. Niebawem mężczyzna stanie przed sądem. Za te czyny grozić mu będzie kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz utrata uprawnień do kierowania pojazdami nawet na 15 lat.