Wjechał mustangiem w wózek z bliźniakami. "Ja też jestem ofiarą"
– Całe nasze życie wywróciło się do góry nogami – mówi nam pani Beata, wspominając tragiczny wypadek, do którego doszło pod koniec kwietnia 2020 r. W sobotę (25 kwietnia) bliźniacy: Kubuś i Bartuś, wybrali się na spacer ze swoją babcią. Około godz. 14 przy ul. Władysława IV w Szczytnie (woj. warmińsko-mazurskie) jadący mustangiem Adam D. z dużą prędkością wjechał w stojący przed przejściem dla pieszych wózek, w którym byli dwaj chłopcy. Następnie samochód uderzył w sąsiednią posesję i zatrzymał się dopiero na budynku. Śledczy ustalili, że ford mustang kierowany przez Adama D. jechał z prędkością 95 km/h. Chociaż lekarze ze szpitala dziecięcego w Olsztynie kilkanaście dni walczyli o życie Kubusia, niestety chłopiec zmarł. Przeżył Bartek, jego brat bliźniak, ale po dziś dzień walczy o powrót do zdrowia.
Przed sądem Adam D. nie przyznał się do winy. Odczytał m.in. oświadczenie, w którym stwierdził, że on też jest ofiarą tego wypadku, a nie sprawcą. – Po raz kolejny chciałem wyrazić żal i ubolewanie z powodu tragicznego w skutkach wypadku, w którym brałem udział. Mam świadomość ogromu tragedii, jaka dotknęła rodzinę. Jest mi bardzo przykro. Mimo upływu czasu, codziennie mam w głowie obraz wypadku. Składam najszczersze wyrazy współczucia i deklaruję moją pomoc w każdej formie – odczytał z kartki Adam D. Jak twierdził, po wypadku otrzymywał pogróżki.
Kiedy w 2020 r. na łamach "Super Expressu" pisaliśmy o sprawie potrącenia bliźniąt w Szczytnie, zapytaliśmy mieszkańców miasta o Adama D. – Nie raz widziałem jak pędził swoim sportowym autkiem. Tak szalejąc na drodze jest się potencjalnym mordercą! Powinni go zamknąć, a on chodzi sobie po wolności – mówił wówczas pan Mirosław.
Sprawca tragicznego wypadku "dużo obiecywał". Mama Kubusia i Bartusia: "To były tylko puste słowa"
W październiku 2022 r. Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał wyrok ws. Adama D. Został on skazany na 4,5 roku więzienia, otrzymał zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 6 lat i musi zapłacić 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanego chłopca. Oskarżony został również obciążony kosztami procesu. Zapytaliśmy panią Beatę, mamę poszkodowanych bliźniąt, jak wyglądał kontakt ze sprawcą po wypadku. – Tylko raz wysłał mi list z więzienia, na samym początku, gdy został zatrzymany po śmierci Kubusia. Był tak lakoniczny, że nie warto nawet o nim wspominać – ucina temat pani Beata. – Dużo obiecywał na salach sądu, że nam pomoże, ale do dnia dzisiejszego to były tylko puste słowa.
Mama Kubusia i Bartka wspomina, że ze strony Adama D. padło słowo "przepraszam", ale kobieta nie wierzy w szczerość słów sprawcy. – Było dla mnie tylko próbą wybielenia się, bo uważam, że przepraszać należy wtedy, gdy ktoś czuje się winny, a u niego tego nie ma. On ciągle powtarza, że jest niewinny... No cóż więc... Za co przepraszać, za niewinność?! – zastanawia się pani Beata, która uważa, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy Adam D. zrozumie, co zrobił. – Mnie już to osobiście nie interesuje – kończy wątek mama bliźniaków.
Mama pokrzywdzonych chłopców i jej pełnomocniczka chciały zaostrzenia kary do 7 lat więzienia i 15-letniego zakazu kierowania pojazdami, z kolei prokurator wnosił o zwiększenie tego zakazu do 10 lat. Adwokaci oskarżonego domagali się natomiast uchylenia wyroku i ponownego procesu albo złagodzenia kary, m.in. przez jej warunkowe zawieszenie.
Bartuś walczy o powrót do zdrowia. Mnóstwo zabiegów i długa rehabilitacja
Adam D. został skazany, ale to nie wróci życia Kubusia. Drugi z bliźniaków, Bartek, przeżył, choć od lat musi walczyć. Chłopiec przechodzi liczne zabiegi. Życie rodziny jest podporządkowane temu, aby 5-letni dziś Bartuś wracał do zdrowia i rozwijał się. Jego mama jest bardzo dumna z postępów, jakie czyni jej ukochany syn, jednak zarówno ona, jak i lekarze, mają świadomość, że droga do ideału jest długa i daleka. O tym, jak pani Beata i jej bliscy radzą sobie po rodzinnej tragedii, przeczytacie w artykule: Straciła Kubusia w wypadku, walczy o zdrowie Bartusia. "Pamiętam każdą minutę tamtego dnia"
Pani Beata straciła syna w straszliwym wypadku. Drugiemu pomaga wrócić do zdrowia. Zobacz zdjęcia