Bartek od urodzenia zmaga się z własną chorobą, która bardzo utrudnia mu funkcjonowanie. Chłopczyk przeszedł dwie operacje. Ta ostatnia spowodowała powikłania i teraz wymaga rehabilitacji i nauki w szkole specjalnej. Do tego rok temu zmarła jego mama na nowotwór płuc. Wychowuje go teraz babcia, która z racji wieku też wymaga wsparcia. Oboje się w tym uzupełniają. Bartek pomaga w domu, a babcia opiekuje się nim jak matka. Jednak ostatnio to babcia potrzebowała pomocy. W wigilię zmęczona przygotowaniami do świat, położyła się zdrzemnąć. Gdy kobieta nie wstała przez całą noc i na drugi dzień, zaniepokojony Bartek zaniepokojony płytkim oddechem babci i gorączką zawiadomił pogotowie. Wcześniej skonsultował to ze swoją siostrą, która mieszka we Włoszech. Wysłał jej zdjęcie i zadzwonił do niej. - Siostra kazała mi zadzwonić na 112. Podałem adres i czekałem na pogotowie przed blokiem - mówi mały bohater.
Karetka zjawiła się błyskawicznie. Pani Krystyna Zieniewicz (75 l.), babcia chłopca w ostatniej chwili trafiła do szpitala. Miała zapalenie płuc i sepsę. - Nic nie pamiętam, tylko jak kładłam się spać i później jak byłam wybudzona w szpitalu - wspomina pani Krystyna. - Mój stan był ciężki, dzięki Bartkowi żyje, tak powiedział mi lekarz - dodaje.
Chłopiec nie czuje się bohaterem. W czasie pobytu w szpitalu Bartek był u rodziny. Za postawę godną naśladowania nagrodził go starosta olsztyński. Dumna z chłopca jest dyrektor szkoły, gdzie uczy się Bartek . - Jesteśmy dumni z naszego ucznia -mówi mówi Anna Chyżyńska.