Balkony w blokach to źródło sąsiedzkich konfliktów. Pani Beata odegrała się na sąsiedzie w nietypowy sposób
Konflikty sąsiedzkie istnieją w społeczeństwie od zarania dziejów. Mimo szczerych chęci, nie sposób chyba wyobrazić sobie krainy mlekiem i miodem płynącej, w której nie ma sprzeczek między mieszkańcami poszczególnych lokali. Spory szczególnie dają się we znaki w blokach i przybierają na sile latem, gdy wszyscy właściciele balkonów aktywnie spędzają na nich czas. Konflikt pojawia się, gdy balkonowe aktywności jednej strony, działają na nerwy tej drugiej. Przykładem takiego zgrzytu jest postać pani Beaty z Olsztyna i jej problemy z młodym sąsiadem-palaczem. W rozmowie z "Wirtualną Polską" kobieta zdradziła, że przez wiele miesięcy niedopałki studenta lądowały na jej balkonie, co początkowo starała się ignorować, mimo swojego wstrętu do papierosów. Potem, przy spotkaniu mężczyzny na klatce, zwróciła mu na to uwagę - ten obiecał zmienić zachowanie. To jednak nie nastąpiło, więc pani Beata postanowiła wkroczyć do akcji i wyciągnąć najcięższe działa. Pozbierała wszystkie "pety", które lądowały u niej na balkonie po "dymku" sąsiada i... wyrzuciła mu je na wycieraczce przed drzwiami.
- Zebrałam to szufelką i zaniosłam mu przed drzwi. Ze złości wysypałam wszystko na wycieraczkę. Kiedy wracałam, spotkałam starszą sąsiadkę, która widziała, co zrobiłam. Powiedziała: "może w końcu to się skończy". Też miała dosyć tego wiecznego smrodu w mieszkaniu - powiedziała w rozmowie z "WP" pani Beata. Kobieta podkreśliła, że od czasu swojej nietypowej "interwencji" pozbyła się problemu z lądującymi u niej na balkonie niedopałkami. Odbiera to jako sygnał, że sąsiad zrozumiał swój błąd.
Z problemem innego "zapachu" dolatującego z sąsiedniego balkonu mierzy się także pani Ola z Warszawy. Od dłuższego czasu nie otwiera okien i nie wychodzi na balkon, bowiem sąsiad notorycznie pali na swoim "zioło", a jego zapach jest znienawidzony przez panią Olę.
- Czuję to praktycznie za każdym razem, gdy otwieram okno. Na balkonie nie da się wysiedzieć. Ostatnio wyszłam rano usiąść z kawą i wytrzymałam może pięć minut. Uciekłam, bo nie mam zamiaru tego wdychać. Nie cierpię tego zapachu - powiedziała "WP" pani Ola.
Balkonowe wojny i afery dotyczą także innych, kontrowersyjnych aktywności w tej części mieszkania - niektórzy urządzają tam sobie grilla, inni organizują głośne, całonocne imprezy. Jak zatem radzić sobie, gdy nasz sąsiad przekracza granice?
- Jeśli chodzi o powszechnie obowiązujące prawo, nie ma żadnych przepisów, które wprost zabraniałyby używanie grillów na balkonach. Z drugiej strony, kodeks cywilny wskazuje, że właściciel, ale także najemca nieruchomości nie może utrudniać lub sprawiać uciążliwym korzystanie z innej nieruchomości przez tzw. immisje, zapachowe czy dźwiękowe. Organizacja imprezy czy grilla mogą być tak traktowane - wyjaśniła w rozmowie z "WP" Oliwia Walentynowicz, prawniczka i ekspertka ds. nieruchomości.
GALERIA. Maria zmarła pięć lat temu. Sąsiedzi mieszkali obok zwłok kobiety. „Nie utrzymywała z nami kontaktu”. ZOBACZ ZDJĘCIA: