Trzy osoby poszkodowane w wypadku śmigłowca w Mikołajkach narzekają na obrażenia kręgosłupa i nóg. Ranni zostali przetransportowani do szpitali. Jak informuje RMF FM, najciężej ranna została kobieta, która z urazem kręgosłupa trafiła do szpitala w Giżycku. Tam też przebywa ranny pilot. Jej 17-letnia córkę - także z uszkodzonym kręgosłupem - do Olsztyna zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Wiadomo już, kim są poszkodowani w zdarzeniu na jeziorze Tałty. To prawdopodobnie obywatele Ukrainy, mieszkający na stałe w Polsce, co potwierdziła w rozmowie z nami mrągowska policja. Jak podaje RMF FM, prawdopodobnie helikopter startował z pobliskiego portu i należał on do rezydenta, który ma swoją motorówkę w jednym z portów. Maszyna, która runęła na dno jeziora to Robinson 44.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mikołajki: Śmigłowiec, który runął do jeziora, to maszyna do zadań specjalnych! Co o nim wiadomo?
Policja we współpracy z prokuraturą rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Ustalono, że pilot śmigłowca był trzeźwy. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że niedługo po starcie, śmigłowiec miał problemy z silnikiem. Stopniowo obniżał się, aż wpadł do wody i zatonął. Wyglądało, jakby pilot chciał z jak najmniejszą siłą ułożyć maszynę na wodzie.
Nurkowie sprawdzali, czy nie ma innych poszkodowanych, pod wodą. Nie potwierdzili oni kolejnych osób, które mogły ucierpieć w zdarzeniu. Przez najbliższych kilka godzin będzie trwać akcja wyciągania śmigłowca z wody.