Trasa Silin-Morąg nie kojarzy się kierowcom zbyt dobrze, a okoliczni mieszkańcy uważają ją za niebezpieczną. - Tutaj non stop dochodzi do wypadków - mówi pan Andrzej, 67-letni mieszkaniec Silin. Droga Łukta-Morąg jest bardzo kręta i zniszczona przez ciężarówki krążące z pobliskiej kopalni żwiru. Pan Andrzej znał kierowcę, który najpierw zderzył się z rowerzystą, a następnie sam zginął. - Ten co jechał toyotą to Romek, fotograf z Morąga - mówi Pan Andrzej. - Nie wiadomo, co się stało, więc nie będę rozstrzygał z czyjej winy to wypadek - dodaje. 67-letni mieszkaniec Silin zna też drugą z ofiar tragicznego zdarzenia. - Rowerzystą był pan Gienek z Gdańska. Tam miał firmę, ale często tutaj przyjeżdżał i jeździł swoim rowerem - opowiada pan Andrzej. Słuchając opowieści 67-latka, wydaje się, że rowerzysta nie miał szans w "starciu" z kierowcą auta osobowego. - Jak wracałem z sklepu, widziałem to, co zostało z roweru. Części były porozrzucane po całej okolicy, a nawet rama była w kawałkach - tłumaczy 67-latek.
Zobacz zdjęcia z tragicznego wypadku na trasie Silin - Morąg
Polecany artykuł:
Kierowca toyoty zginął chwilę po tym, jak śmiertelnie potrącił rowerzystę pod Morągiem na drodze wojewódzkiej 527. Do wypadku doszło w poniedziałek (4 października) około godz. 17:30, ale policjanci nie byli na początek pewni, czy na trasie Silin-Morąg nie doszło po prostu do dwóch zdarzeń, które nie miały ze sobą nic wspólnego. To dlatego, że auto, które uderzyło w drzewo i wylądowało w rowie, znajdowało się kilkaset metrów dalej niż miejsce, gdzie znaleziono pierwszą z ofiar.
Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie Anna Balińska potwierdziła jednak, że według wstępnych ustaleń mundurowych, 51-letni kierowca toyoty najpierw śmiertelnie potrącił 60-letniego rowerzystę, by później wypaść z drogi i zginąć w kolejnym wypadku. Szczegółowe przyczyny i okoliczności wypadku pod Morągiem wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratora. Na jego polecenie ciała obu mężczyzn zostały zabezpieczone na potrzeby sekcji zwłok.