2 kilometry od śmierci
Do ataku nożownika doszło w nocy z 17 na 18 października na ul. Krasickiego w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie). - Filip wracał wtedy ze spotkania z przyjacielem Kamilem i szedł do rodziców. Miał do pokonania 2 km - opowiada kolega zamordowanego. Niestety, nie dotarł do celu.
Ktoś znalazł Filipa leżącego twarzą do ziemi. Miał słuchawki na uszach. Zapewne nawet nie słyszał, jak morderca za nim szedł i w pewnym momencie zaatakował nożem. Przed godz. 2 drugą w nocy interweniowali ratownicy medyczni oraz patrol policji. Z Filipem był jeszcze kontakt. Jego stan był bardzo poważny. Dostał osiem razy nożem w plecy. Miał m. in. przebite płuco.
Trafił natychmiast do szpitala, gdzie został poddany operacji. Kilka dni później nastąpił kryzys, lekarze musieli go ponownie operować. Po tym zabiegu już nie odzyskał przytomności. Zmarł.
Czy o śmierci Filipa zdecydował przypadek?
- Ten morderca odebrał mi najukochańszą osobę, mojego synka - mówi pani Helena, mama zamordowanego. - Filip był szczęśliwym ojcem dwóch kilkuletnich synków. Pracował, utrzymywał rodzinę, a teraz została po nim ogromna pustka – dodaje.
Według nieoficjalnych informacji Filip został zaatakowany zupełnie przypadkowo. Tej nocy 32-letni Gruzin pokłócił się na imprezie ze swoją dziewczyną. Kiedy kobieta wyszła, pobiegł za nią. Na ulicy dalej się awanturował. W końcu wściekły rzucił się z nożem na pierwszego lepszego napotkanego człowieka. Dał upust swojej agresji. Padło na Filipa...
- W tej sprawie prowadzone jest śledztwo pod nadzorem prokuratury – informuje podkom. Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej policji. - 32-letni podejrzany jest teraz przesłuchiwany. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania, nie ujawniamy więcej szczegółów - dodaje.
Polecany artykuł: