Zabójstwo Joanny Gibner. Małżeński dramat w tle
- W końcu będę mogła pochować swoją córeczkę, jestem bardzo wdzięczna fundacji "Na tropie" Janusza Szostaka - mówi pani Danuta Januszewska. - Pochowam Joasię w grobie, gdzie spoczywa jej ojciec.
Przypomnijmy, że w środę (27 maja) nurkowie w asyście policji podjęli próbę wyłowienia ludzkich szczątek. Płetwonurkowie wyłowili z jeziora Dywickiego torbę z ciałem. Niemal na pewno jest to Joanna Gibner, zamordowana przez swojego męża 24 lata temu. Ciało kobiety Marek W. zatopił w Jeziorze Dywickim koło Olsztyna. Do zbrodni doszło zaledwie kilka tygodni po ślubie Joanny i Marka. W chwili tamtej straszliwej tragedii kobieta miała 23 lata, a jej mąż - 21 lat.
Młodzi pobrali się po bardzo krótkiej znajomości. Nie pasowali do siebie. Spięcia były już podczas wesela, kiedy do głowy weselnikom uderzył wypity wcześniej alkohol. Krótko potem Joanna przyjechała do matki, skarżąc się, że Marek W. próbował ją dusić. Prędko zaczęła mówić o rozwodzie. Wtedy jednak przepadła bez śladu. Były wieści, że wyjechała gdzieś nad morze albo za granicę i „dobrze się bawi”. Od razu pojawiły się też sygnały, że nie żyje.
Polecany artykuł:
Zabójstwo Joanny Gibner. Niesamowity wyczyn rekordzisty świata
Pani Danuta, matka dziewczyny pamięta, że o zaginięciu powiadomił ją zięć Marek W. z Dywit. Powiedział, że Joanna nie wróciła na noc do domu. Grał zmartwionego, dawał potem ogłoszenia wzywające żonę do powrotu. Wystąpił nawet w telewizji. Od początku jego zachowanie wyglądało jednak podejrzanie.
W poszukiwaniach ciała Joanny Gibner pomagał Marcel Korkuś, rekordzista świata w nurkowaniu wysokogórskim. To on 9 maja odnalazł zaginionego Kacperka z Nowogrodźca. Do akcji poszukiwawczej Joanny zgłosił się sam.
- Przekonało mnie to, że poszukiwania ciała trwały bardzo długo, bo aż 24 lata. Nawiązałem kontakt z Fundacją "Na Tropie" w innej sprawie, ale z rozmów z fundacją zdecydowaliśmy, że podejmiemy działania, aby odnaleźć ciało Joanny Gibner. Wczoraj (26 maja) rozpoczęliśmy działania - opowiada Marcel Korkuś.
Marcel Korkuś zrobił coś, czego nie zdołali nawet nurkowie marynarki wojennej. Za pomocą magnesu neodymowego odnalazł worek, w którym znajdowały się zwłoki zamordowanej Joanny. Prawdopodobnie to ciało zamordowanej Joanny. - Udało się zlokalizować ciało zlokalizowanej. Są duże przesłanki, że to ciało ofiary - powiedział Marcel Korkuś, który wskazuje największe utrudnienia podczas poszukiwań. - Trudnością była warstwa mułu na dnie. Warstwa wynosi 1-2 metry. Dodatkowo widoczność jest ograniczona. Miejscami jest to nurkowanie po omacku. Czasami widoczność to maksymalnie 30 cm.