W sobotę (5 czerwca) operator numeru alarmowego 112 otrzymał zgłoszenie, że świadek przebywający nad jeziorem Gim w gminie Purda (powiat olsztyński) zauważył topiącego się mężczyznę. Zgłaszający nie chciał jednak podać szczegółów zdarzenia.
Otrzymane informacje zostały potraktowane bardzo poważnie i natychmiast skierowano nad akwen strażaków, ratowników medycznych oraz policyjny patrol. Na miejscu nie potwierdzono otrzymanego zgłoszenia, a policjanci bardzo szybko dotarli do autora telefonu na numer alarmowy.
Okazał się nim 47-letni mężczyzna, który początkowo zaprzeczał, aby wzywał służby ratunkowe. Po chwili policjanci oddzwonili na numer telefonu komórkowego, z którego wykonano połączenie. Gdy dzwonek zabrzmiał w kieszeni 47-latka, nie było już żadnych wątpliwości, kto jest autorem tego niewybrednego żartu.
- Mężczyzna przyznał, że zadzwonił na numer alarmowy i powiedział, że w jeziorze topi się osoba, ponieważ chciał sprawdzić w jakim czasie na miejscu pojawią się służby - wyjaśnia st. sierż. Andrzej Jurkun z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. - Motywem jego działania była także chęć zrobienia na złość służbom, ponieważ nie był zadowolony z zakończenia wcześniejszej interwencji, która dotyczyła jego nieporozumienia z małżonką.
Za bezpodstawne powiadomienie służb o nieistniejącym zagrożeniu 47-latek został ukarany mandatem w kwocie 500 zł. Policja przypomina, że numer alarmowy 112 powinien być wybierany tylko w nagłych przypadkach. Pamiętajmy, że bezpodstawnie powiadamiając służby ratunkowe, narażamy na realne niebezpieczeństwo osoby, które w tym momencie mogą potrzebować pilnej pomocy.