Tragiczne wieści od warmińsko-mazurskich policjantów. 45-letni turysta z Łodzi utonął w nocy z wtorku na środę (19/20 lipca) w jeziorze Tałty na Mazurach. Żeglarz wpadł do wody z pokładu jachtu zacumowanego w jednym z portów. Służby ratunkowe otrzymały we wtorek przed północą zgłoszenie o nieszczęśliwym wypadku w porcie żeglarskim w Starych Sadach.
- Zostaliśmy poinformowani, że 45-letni mieszkaniec Łodzi, schodząc z zacumowanego jachtu na pomost, wpadł do wody i już nie wypłynął - przekazała PAP sierż. szt. Paulina Karo z mrągowskiej policji. Mężczyzna został odnaleziony kilka minut po północy, po niespełna godzinie od zgłoszenia. W akcji ratowniczej uczestniczyli strażacy z Mrągowa i OSP w Mikołajkach oraz dwie załogi ratowników MOPR i policja. Okoliczności wypadku wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratury.
Mówi bryg. Rafał Melnyk z warmińsko-mazurskiej straży pożarnej:
Nasi płetwonurkowie podjęli go z wody na głębokości około ośmiu metrów. Został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Niestety, nie udało się go uratować, lekarz stwierdził zgon.
Jezioro Tałty to jedno z najgłębszych jezior na Mazurach. To miejsce bardzo chętnie odwiedzane przez turystów, a co za tym idzie - często dochodzi tam do tragedii. Kilka tygodni temu w jeziorze utonęła 8-letnia dziewczynka. Dziecko wpadło do wody po tym jak wywróciła się łódź z siedmioma osobami na pokładzie.