Olsztyn. Szarpanina na starówce. Zrzucił mężczyznę z mostu do rzeki
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę (5/6 sierpnia). O zdarzeniu stało się głośno z powodu filmiku zamieszczonego na Twitterze. Na nagraniu widać szarpaninę dwóch mężczyzn na moście św. Jana Nepomucena na Starym Mieście w Olsztynie. W pewnym momencie jeden z nich podnosi drugiego z chodnika i zrzuca przez barierkę mostu do rzeki Łyny. Filmik wzbudził emocje w sieci nie tylko z powodu wyglądającego dramatycznie przebiegu zdarzenia, ale również ze względu na zachowanie obserwujących tę scenę ludzi. Większość przechodniów nie reaguje na szarpaninę, a zza kadru słychać komentarze kpiące z sytuacji.
Zarzut usiłowania zabójstwa dla Piotra M.
We wtorek (8 sierpnia) Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ wszczęła śledztwo w tej sprawie i jeszcze tego samego dnia przesłuchała 43-letniego pokrzywdzonego i zatrzymała 37-letniego mężczyznę, który - jak ustalono - wrzucił go do rzeki. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski poinformował PAP, że Piotrowi M. przedstawiono w środę (9 sierpnia) zarzut usiłowania zabójstwa w zamiarze ewentualnym, a prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące. Jak wyjaśnił prokurator, "podejrzany, zrzucając pokrzywdzonego z mostu, z wysokości ponad 7 m do koryta rzeki, która w tym miejscu miała głębokość około 80 cm, usiłował doprowadzić do jego śmierci. - Musiał przewidywać, że zrzucenie z takiej wysokości bezwładnego człowieka, doprowadzonego wcześniej do stanu bezbronności, może spowodować jego ciężkie obrażenia, a nawet właśnie śmierć - wyjaśnił prok. Brodowski i dodał, że z podejrzanym wykonano czynności procesowe. Piotr M. został przesłuchany, złożył krótkie wyjaśnienia, nie przyznał się do winy. Grozi mu od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Śledczy nie informują na razie o bliższych okolicznościach tego, co wydarzyło się na moście Jana. Prokurator Brodowski powiedział PAP, że pokrzywdzony Łukasz S. został przesłuchany i złożył stosowne zeznania, które są jednym z dowodów w sprawie. - Uzyskano również dokumentację medyczną z jego pobytu w placówce medycznej i wstępną opinię lekarza medycyny sądowej, co do obrażeń jakie odniósł i na jakie był realnie narażony - dodał.
Wcześniej policja podawała, że zaraz po otrzymaniu informacji o zdarzeniu na moście Jana, na miejsce zostały wysłane służby ratunkowe. Informowała, że 43-latkowi nic poważnego się nie stało i wydostał się na brzeg o własnych siłach. W pierwszej rozmowie z policjantami miał stwierdzić, że nie zamierza składać zawiadomienia w tej sprawie. Policja informowała również, że drugi z mężczyzn oddalił się z miejsca przed przyjazdem policjantów. Jednak funkcjonariusze rozpytali świadków zdarzenia i ustalili jego tożsamość.
Polecany artykuł: