Śmiertelny wypadek pod Nysą. Wiemy, kim były ofiary
Czterech mężczyzn zginęło w wypadku pod Nysą, do którego doszło w czwartek, 6 marca, ok. godz. 14, a tamtejsza policja wyjaśnia teraz pod nadzorem prokuratury, co doprowadziło do tragedii. Według wstępnych ustaleń mundurowych kierujący renaultem 36-latek podjął manewr wyprzedania osobowego BMW, które prowadził 42-latek, na trasie Jędrzychów-Goświnowice. Pierwszy z mężczyzn prawdopodobnie stracił panowanie na autem, a następnie: zjechał z drogi, wjechał do rowu i uderzył w drzewo.
St. kpt. Dariusz Pryga, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nysie, powiedział "Super Expressowi", że na pomoc ofiarom było już za późno, bo wszystkie miały rozległe obrażenia. Tamtejsza policja poinformowała z kolei w piątek, 7 marca, że oprócz 36-letniego kierującego renaultem w wypadku pod Nysą zginęli wszyscy jego pasażerowie: 26-, 45- i 65-latek - cała czwórka to mieszkańcy gmin: Nysa i Otmuchów. Prokuratura Rejonowa w Nysie wszczęła w tej sprawie śledztwo.
- Niewykluczone, że w toku postępowanie zostanie powołany biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków komunikacyjnych, by wyjaśnić okoliczności, w jakich zjechał z drogi samochód marki Renault - przekazał "Super Expressowi" prok. Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nysie.
Nic nie stało się kierowcy BMW, który jest jak na razie jedynym świadkiem wypadku - mężczyzna był trzeźwy.
