Opolski Caritas ma problem z personelem. Pielęgniarki trafiają na kwarantannę, a w efekcie brakuje rąk do pomocy. Szeregi personelu medycznego "przerzedzają się" nie tylko w Caritasie.
- Patrzymy na prawo, lewo, szeregi naszych koleżanek z podobnych praktyk pielęgniarskich się bardzo przerzedziły. Zaczyna nam brakować nie tylko pielęgniarek, bo to zawsze był dla nas problem, ale zaczynam nam brakować sił, zwłaszcza tych psychicznych - przyznaje dyrektor Caritasu Arnold Drechsler.
O ile trudna sytuacja z personelem nigdzie nie jest nowością, o tyle przed pielęgniarkami z Caritas stoją dodatkowe przeszkody.
- To nie jest tak, jak w szpitalu. Oni (lekarze w szpitalach - red.) mają całą infrastrukturę, myjnie, łazienki, przebieralnie. Nasza pielęgniarka przebiera się w tzw. śląskiej laubie albo sieni. Różnica temperatur powoduje, że jak ona wchodzi do pacjenta, całe gogle zachodzą parą - tłumaczy Drechsler i dodaje, że samej odzieży ochronnej nie brakuje.
Według danych z października, w ciągu jednego miesiąca opolskie pielęgniarki odwiedziły chorych około 20 tysięcy razy.