Ta sprawa od samego początku była skandaliczna. W październiku 2018 roku do 21-letniego Maćka, który na sklepowym parkingu spokojnie grał sobie w piłkę podeszła grupa pijanych opryszków. Od początku byli agresywni, ponieważ sądzili, że to Maciek zaczepiał partnerkę jednego z nich. Później wyszło na jaw, że kobieta poskarżyła się swojemu konkubentowi, że ktoś ją zaczepia. Rzecz w tym, że kłamała - bo w taki sposób chciała zwabić do domu pijanego partnera, który zamiast opiekować się dzieckiem, spożywać alkohol z kolegami.
Na nic nie zdały się tłumaczenia Maćka. Mówił, że on tylko gra w piłkę, że nigdzie stąd nie odchodził, nikogo nie zaczepiał. Ale słowa coraz bardziej przestraszonego chłopaka nie pomogły. Pijani mężczyźni zaczęli go wyzywać, a później - niestety - bić. Rzucili się w pięciu na jednego i zaczęli w bestialski sposób katować chłopaka. Bili pięściami, kopali, a jeden z nich strzelał do niego z pistoletu (najpewniej na kulki). W ruch poszedł też kij do golfa. Maciej był nim niemiłosiernie okładany. Mężczyźni, którzy go zaatakowali nie przestali zadawać ciosów nawet wtedy, gdy upadł na ziemię i nie podnosił się.
Całe zajście zarejestrowały kamery monitoringu. Na nagraniu wszystko dokładnie widać.
Maciek trafił do szpitala, ale obrażenia były tak rozległe, że lekarzom nie udało się go uratować. Chłopak umarł.
Zostawił zrozpaczoną matkę, panią Iwonę. Kobietę, która w Nysie cieszy się bardzo dobrą opinią. To była nauczycielka. Jej uczniami byli niektórzy z katów Maćka.
Wszyscy zostali zresztą szybko wyłapani przez policję. Usłyszeli zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym i trafili do aresztu. Ale szybko z niego wyszli.
Przed sądem odpowiadali z wolnej stopy. Groziło im raptem 10 lat więzienia. Dochodziło do sytuacji, że mama Maćka spotykała oprawców swojego dziecka w sklepie, na spacerze, a nawet w drodze na grób syna! Kobieta przeżywała więc trudny do opisania koszmar.
I nigdy nie pogodziła się z tym, że doszło do pobicia ze skutkiem śmiertelnym. - Oni go zamordowali - mówiła nam pani Iwona i dodawała, że powinni więc być sądzeni, jak mordercy. Za zabójstwo grozi nawet dożywotnie więzienie, a najniższy wymiar kary to 15 lat.
Dziś (czwartek) Sąd Okręgowy w Opolu uznał, że trzeba jednak zmienić kwalifikację czynu - że bandyci, którzy katowali Maćka musza odpowiedzieć za morderstwo, a nie za pobicie. Stało się to po serii artykułów na łamach "Super Expressu".
Teraz proces ruszy od nowa. A zbiry, które doprowadziły do śmierci Maćka trafią do aresztu. - Maćka już nikt mi nie zwróci, ale przynajmniej jest jeszcze sprawiedliwość - mówiła przez łzy pani Iwona.