Do wypadku doszło w środę tuż przed godz. 16, na drodze w Ligocie Prószkowskiej koło Opola. Samochód, którym jechała rodzina, nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu i z impetem wpadł na drzewo. Siła uderzenia była olbrzymia. A auto stanęło w płomieniach! Na miejscu zginął Paweł S. (35 l.), który prowadził auto. Mężczyzna prawdopodobnie spłonął żywcem. Mimo reanimacji nie udało się uratować jego żony Kamili (30 l.) oraz półrocznej córeczki. Kraksę przeżył jedynie mały Sebastian (7 l.). Jednak jego stan lekarze określają jako bardzo ciężki. Chłopiec stracił rękę, ma połamaną resztę kończyn.
Zobacz również: Śmiertelny wypadek w Gdyni. Pociąg wjechał w siedzącą na torach kobietę!
Dlaczego doszło do wypadku? - Wyjaśniamy okoliczności. Na jezdni nie było śladów poślizgu, ani hamowania – mówi nam prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. Możliwe, że kierowca zasnął za kierownicą albo zasłabł.
Ta nieszczęsna rodzina do niedawna mieszkała w Niemczech. Tęsknota za Polską wzięła górę. Wrócili na Opolszczyznę, do rodzinnych Niemysłowic. - Wspaniali, cudowni ludzie. Zawsze uśmiechnięta para. Sebuś tak pięknie opiekował się siostrzyczką... Chcieli żyć wśród swoich. Mieli marzenia, plany - mówi mieszkanka Niemysłowic, a po jej twarzy leją się łzy.