Wśród osób poszkodowanych przez żywioł jest 9-letni chłopiec, który w pożarze stracił ojca oraz jego 15-letni brat. To właśnie ten drugi zaalarmował wszystkich o niebezpieczeństwie.
Według ustaleń Nowej Trybuny Opolskiej, najpierw chłopak zaczął dzwonić domofonem do sąsiadów, później powiadomił mieszkających w budynku obok dziadków, żeby w końcu uruchomić syrenę miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Polecany artykuł:
TVN 24 cytuje relację prezesa OSP w Nadziejowie Waldemara Sommara, który mówił, że chłopak zameldował, że w środku został jego 9-letni brat i...wbiegł do mieszkania. Wtedy strażak ochotnik z lokalnej jednostki wspiął się na drabinę i nawoływał chłopca, finalnie wyciągając go z płonącego budynku.
Strażacy z OSP wiedzieli jednak, że w środku wciąż przebywał 9-latek. Kiedy zjawiła się Państwowa Straż Pożarna, ochotnicy natychmiast przekazali tę informację.
- Traciliśmy nadzieję, bo akcja trwała już ponad 20 minut - opowiada Sommer.
Strażacy ponownie wspięli się na drabinę. Akcję widać na zarejestrowanym przez prezesa OSP nagraniu.
"Jest" - słychać w pewnym momencie z góry. Ktoś wykrzyknął "żyje, ja pi******!".
9-letni chłopiec ukrył się pod łóżkiem i przykrył kołdrą - podkreśla prezes OSP Nadziejów.
Sprawę pożaru bada prokuratura. W niedzielę na miejscu odbyły się oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Na razie nie padły żadne oficjalne stanowiska.