W poniedziałkowy wieczór 17 sierpnia 2-letni chłopczyk odpoczywał na basenie w Brzegu razem ze swoimi rodzicami. Nagle malec stracił przytomność, na co natychmiast zareagował ojciec. Do pomocy rzucili się ratownicy medyczni, dyżurujący wówczas na miejskim basenie. Chwilę później obiekt opustoszał, a na parkingu wylądował helikopter LPR. Personel medyczny przejął reanimację chłopca, którego serce po chwili z powrotem zabiło i trafił do szpitala w Opolu.
O dramatycznych wydarzeniu pisaliśmy tutaj: Dwulatek REANIMOWANY na basenie! Jego serce stanęło. Lądował śmigłowiec LPR
Dramatyczny los 2-latka. Zmarł w szpitalu. Epidemia zablokowała drogę do Rzymu
Niestety, w środę 19 sierpnia rodzina potwierdziła najgorszy scenariusz: chłopiec zmarł w szpitalu. Jak donosi portal brzeg24.pl, cytując oświadczenie rodziców, chłopiec cierpiał na wrodzoną wadę serca. Przyczyną śmierci prawdopodobnie był zakrzep w serduszku malca, a zasłabnięcie na miejskim basenie było zdarzeniem losowym, nagłym pogorszeniem stanu zdrowia, do którego mogło dojść wszędzie.
Jak się okazuje, chłopiec od miesięcy czekał na operację serca, która miała odbyć się w Rzymie. W tym celu powstała m.in. internetowa zbiórka, na której udało się zebrać określoną sumę pieniędzy. Niestety, szalejąca na całym świecie epidemia skutecznie utrudniła kontakt z Włochami, operacja została przełożona.
Pogrzeb chłopca ma się odbyć w najbliższą sobotę o 8.00 rano na cmentarzu w Brzegu.