Dawida (24 l.) nie ruszało, że od miesiąca ciało właściciela lokalu rozkładało się pod szafą. Sam ją przewrócił, żeby ukryć zwłoki i żył jak co dzień.
- Był bardzo dobrym kolegą, uczciwym, każdemu pomagał. Jemu, jak trzeba było pomóc, poprosił, i każdy pomagał. Nieraz i ja mu coś kupowałem, np. do jedzenia - wspomina zmarłego w niejasnych okolicznościach Stanisława.