Nyski horror kończy się kolejną tragedią. Od 27 października 2018 roku mieszkańcy Nysy (woj. opolskie) żyli rozgrywającym się w tle dramatem. To wtedy doszło do brutalnego ataku na 22-letniego, niewinnego Macieja Budulskiego. Student PWSZ zginął przez kłamstwo, a jego oprawcy cieszyli się wolnością, bo po krótkim areszcie wrócili do domów, czekając na proces. Matka zamordowanego Maćka spotykała ich bez przerwy; także w drodze na cmentarz.
Zobacz koniecznie: Dramat pani Iwony: Idąc na grób dziecka, mija jego morderców, bo są na wolności [WIDEO]
Odwlekany, m.in. przez pandemię COVID-19, wyrok zbliżał się wielkimi krokami, czterech katów - Patryk D. (19 lat), Patryk M. (19 lat), Vladyslav P. (24 lata) i Piotr G (32 lata) - wreszcie mieli poznać swoje losy podczas kolejnej rozprawy. Główny podejrzanym, domniemanym autorem śmiertelnego ciosu miał być Patryk D. Został odnaleziony martwy w czwartek 16 sierpnia w domu w Nysie przy ul. Alei Wojska Polskiego. - Sam wymierzył sobie sprawiedliwość - piszą na grupach w mediach społecznościowych mieszkańcy Nysy.
Jak udało nam się ustalić, policja otrzymała zgłoszenie o odnalezieniu ciała od jednego z członków jego rodziny. Patryk miał 22 lata, a od zbrodni, którą miał popełnić minęły 4 lata.
Czy w samobójstwie ktoś "pomógł"?
Policja przekazała sprawę prokuraturze, a ta wszczęła śledztwo pod kątem doprowadzenia do samobójstwa. Za namowę lub udzielenie pomocy w targnięciu się na własne życie, grozi kara od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności.
Nyski proces o zabójstwo skończy się bez głównego oskarżonego
Przypomnijmy; po wielu perturbacjach, nyski sąd zmienił kwalifikację czynu w przypadku głównego oskarżonego - właśnie zmarłego Patryka D. W nowym procesie, który miał wystartować już we wrześniu br., Patryk mógł odpowiadać za zabójstwo, a nie pobicie, czy nieumyślne spowodowanie śmierci.
Okoliczności zabójstwa Maćka. Śmierć za kłamstwo
Do strasznego ataku na Maćka Budulskiego doszło 27 października 2018 roku. 22-letni student grał w piłkę na parkingu przy sklepie wielkopowierzchniowym. Nagle podeszła do niego grupka pijanych wyrostków. Znali Maćka z widzenia, znali też jego mamę, która była ich nauczycielką. To nie powstrzymało ich przed skatowaniem chłopaka. Uznali bowiem, że Maciek zaczepiał partnerkę jednego z nich – co było nieprawdą przekazaną im przez kobietę. W wyniku odniesionych obrażeń Maciek zmarł w szpitalu 1 listopada.