W epidemii zgony i temat śmierci wraca w codziennych raportach Ministerstwa Zdrowia. Polacy każdego dnia umierają, jeśli nie na sam COVID-19, to ze względu na choroby współistniejące, które w połączeniu z COVID-19, odbierają im życia.
Podstawowy problem? Koronawirus, który wciąż, formalnie, nie jest chorobą zakaźną, nie został dopisany do listy chorób zakaźnych w rozporządzeniu Ministra Zdrowia. Gdyby został dopisany, stwierdzenie zgonu z jego powodu wymagałoby szczególnego postępowania ze zwłokami.
- [...] gdyby go zakwalifikować, ciało osoby zmarłej należałoby pochować w 24h. Rządzący doszli jednak do wniosku, że już w kwietniu może być tak duża umieralność, że nie wyrobimy się w 24h. Powstało rozporządzenie 585, które zrobiło bajzel. W ramach tego rozporządzenia pojawiła się informacja, że ciała zmarłego na COVID-19 nie powinno się myć (to m.in. ogranicza kontakt zmarłego z pracownikami - red.). Ale w uzasadnionych przypadkach można takiej czynności dokonać, a uzasadnionym przypadkiem jest w rozporządzeniu śmierć osoby bliskiej, żeby móc pochować ją godnie - opowiada nam o problemach branży prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego Krzysztof Wolicki.
Mimo rozporządzenia, część zakładów otwarcie mówi rodzinom zmarłych, żeby tego nie robić. Żeby kontakt ze zmarłymi ograniczyć do absolutnego minimum. A jeszcze inni postulują, aby zmarłych na COVID-19 kremować.
- Gdyby zastosować kremację, chłodnie zakładów pogrzebowych nie byłyby tak obciążone. Obecnie ciało zmarłego na COVID-19 leży, a rodzina np. jest w kwarantannie. W wypadku, w którym ciało trafiłoby do urny, nie byłoby żadnego pośpiechu - komentuje prezes.
Bóg raczy wiedzieć, ile osób nie umarło, a ile umarło
Przedstawiciele dwóch konkurencyjnych organizacji pogrzebowych wystąpili do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o dopisanie pracowników branży do listy szczepień w grupie 0. - Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi - dodaje.
Przypomnijmy, że według harmonogramu, obecnie - od 18 do 22 stycznia - szczepieni są seniorzy w DPS.
Opolskie. "Odebranie ciała z domu jest problematyczne"
- Moje główne pretensje także dotyczą szczepień. Dlaczego nie jesteśmy zakwalifikowani do grupy 0? Prosektorzy i ratownicy medyczni są - dodaje Piotr Pabisz, dyrektor Miejskiego Zakładu Cmentarnego w Kędzierzynie-Koźlu
- Odbieranie ciała z domu jest problematyczne, a kiedy się taki przypadek zdarzy, to trzeba je odebrać. Nie mamy szczepionek, a jesteśmy w równym, jak nie większym stopniu narażeni na zetknięcie z chorobą. Codziennie mamy do czynienia z osobami , które są w kwarantannie; rodzina, która po śmierci bliskiego jest na kwarantannie czasem się do tego nie przyzna, a formalności związane z pochówkiem trzeba załatwić - komentuje w rozmowie z SE.pl
Czasem zdarza się też, że pracownicy zakładu pogrzebowego o przyczynie zgonu dowiadują się post factum. W Miejskim Zakładzie Cmentarnym w K.Koźlu jest 4 grabarzy.
- [...] zajmują się pochówkami i działaniami na cmentarzu. Gdyby nas dopadło, taki zarząd cmentarza jest zamknięty. Jakie byłyby tego skutki? Olbrzymie! - zastanawia się dyr. Pabisz.
W samym Kędzierzynie-Koźlu w 2020 roku odbyło się o 30 proc. więcej pogrzebów, niż w 2019 roku.
Większa śmiertelność to większe zarobki firm pogrzebowych? Niekoniecznie
Mogłoby się wydawać, że zwiększona śmiertelność w 2020 roku, którą odnotowaliśmy na terenie całego kraju (dane z woj. opolskiego: TUTAJ), przyczyni się do zwiększonych zarobków w firmach pogrzebowych. Tak się jednak nie stało.
- Niektórzy mówią, że mamy żniwa. Żniwa by były, gdyby taka umieralność była dwa lata temu. Teraz ludzie nie mają pieniędzy, albo obawiają się je wydawać. Wybiera się raczej tańsze rzeczy, bo ludzie nie wiedzą, jak długo będą mieli swoją pracę. Czy za chwilę jej nie stracą. Obroty w branży, owszem, wzrosły, ale dochody niespecjalnie - zdradza prezes Wolicki.
Opustoszały też pogrzeby. Na cmentarzach nie pojawiają się już wielkie kondukty, a skromna reprezentacja rodziny zmarłego. Nie zamawia się już trębaczy, grajków, czy wiązanek kwiatowych. Stypy chwilowo, w związku z obostrzeniami, także są niemożliwe.
- Pogrzeby cenowo nieco wzrosły, bo trzeba zabezpieczyć środki, dezynfekować wszystko po każdej wizycie. To wszystko kosztuje, dlatego ceny nieco wzrosły, ale na pogrzebach nie pojawiają się już kwiaty, nie przychodzą sąsiedzi, bo cholera wie, czy się nie zarażą - relacjonuje.