Kędzierzyn-Koźle. Cztery osoby straciły wzrok po zabiegu w tej samej klinice!
Jak informuje program "Uwaga" emitowany na antenie TVN, cztery osoby straciły wzrok w jednym oku po zabiegu w tej samej klinice w Kędzierzynie-Koźlu. Co więcej, wszystkie przeszły go tego samego dnia. W ciągu kolejnych godzin życie pani Stanisławy, pana Marcina, pani Mirosława i pani Cecylii zmieniło się nieodwracalnie, ale do tej pory nie wiadomo, dlaczego spotkało je takie nieszczęście. Pani Stanisława miała złe przeczucia już w trakcie zabiegu. Badająca ją lekarka zaproponowała zastrzyk do oka, bo kobieta "widziała normalnie, ale nie miała ostrości".
- Jak mi podawała ten zastrzyk… płakałam, po prostu wrzeszczałam. To był taki ból… pani doktor powiedziała, żeby jeszcze chwilę wytrzymać, że zaraz skończy - mówi "Uwadze" pani Stanisława.
Jak informuje uwaga.tvn.pl, drastyczne wspomnienia z feralnego dnia mają także pozostałe trzy osoby. Pani Mirosława mówi, że po "24 godzinach zaczął się horror", a pana Marcina bardzo bolała głowa. Wszyscy trafili od razu do szpitala w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie zdiagnozowano u nich poważne zapalenie gałki ocznej, a każde z nich miało te same objawy - straciło wzrok w oku, do którego podano zastrzyk. Stan dwojga był na tyle poważny, że przewieziono je do szpitala w Katowicach. Wkrótce trafiła tam również pani Mirosława, która była najpierw leczona w Kędzierzynie-Koźlu. Kobieta przeszła skomplikowaną operację oka.
- Powiedział, że gdyby zakażenie doszło do mózgu nie byłoby odwrotu - usłyszała od lekarza ze szpitala w Katowicach, o czym informuje "Uwaga".
Czytaj też: Zbiorowy GWAŁT pod Olesnem. 19-latka nagrana telefonem. Wstrząsające spotkanie w sądzie
Straciły wzrok wskutek zakażenia?
Jak czytamy na uwaga.tvn.pl, cztery osoby, które straciły wzrok po zabiegu w tej samej klinice twierdzą, że doszło do tego wskutek zakażenia w czasie zabiegu. Tej hipotezy nie potwierdził jednak szpital w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie od każdej z nich pobrano wymaz, ale nie ujawniono zakażenia bakteryjnego. Mimo to sprawa trafiła do prokuratury, która prowadzi ją od 5 lat.
- Czas trwania tego postępowania jest prostą konsekwencją czynności dowodowych, w szczególności uzyskania opinii biegłych w zakresie medycyny. W ocenie biegłych przestrzegane były wszelkie reguły aseptyczności, to znaczy, aby nie doszło do zakażenia używanych instrumentów, jak również samego preparatu, który pochodził z jednej ampułki. Zostało przeprowadzone badanie ampułki, zleciła je sama pani doktor. Wynik tego badania był negatywny - mówi "Uwadze" Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Czytaj też: PORNO na lekcji online. NIESPODZIEWANA reakcja uczniów i rodziców. Idą do kuratorium! [ZDJĘCIA, ROZMOWA]
Dwie osoby chciały sobie odebrać życie
Jak czytamy na uwaga.tvn.pl, dwie z czterech osób, które straciły wzrok po zabiegu w tej samej klinice, chciały sobie odebrać życie. Pani Mirosława miała myśli samobójcze i myślała, że "ze sobą skończy". Jeszcze dalej poszła pani Stanisława, która próbowała zrobić sobie zastrzyk z insuliny, by usnąć i już nigdy się nie obudzić. Przed samobójstwem powstrzymało ją zdjęcie dzieci i wnucząt, na które spojrzała w ostatniej chwili. Kobieta i pan Marcin byli przez zabiegiem ludźmi aktywnymi zawodowo, ale po utracie wzroku pani Stanisława musiała zrezygnować z pracy przedszkolanki, a mężczyzna porzucił pracę kierowcy.
- Będę miała żal do końca mojego życia. Gdyby pani doktor powiedziała, że może być gorzej, że nie będę widziała wcale, to bym podziękowała i pojechała do domu z córką. Zaufałam jej jako lekarzowi - mówi "Uwadze" kobieta.
Czytaj też: Dramat pani Iwony: Idąc na grób dziecka, mija jego morderców, bo są na wolności [WIDEO]
Klinika z Kędzierzyna-Koźla odpowiada
Jak czytamy na uwaga.tvn.pl, do sprawy utraty wzroku przez cztery osoby odnieśli się też przedstawiciele kliniki, którzy nie autoryzowali jednak swoich wypowiedzi. Jej prezes powiedział, że do wyjaśnienia całego zdarzenia została powołana wewnętrzna komisja, która nie ujawniła, by doszło do jakichkolwiek uchybień. Dodał też, że nie udało się przebadać pod kątem mikrobiologicznym użytych preparatów ani opakowań po nich, bo zostały od razu zutylizowane. Jeden z lekarzy dodał natomiast, że po takich zabiegach czasem dochodzi do zapalenia gałki ocznej, ale nie ma to nic wspólnego z zakażeniem bakteryjnym. Prezes kliniki z Kędzierzyna-Koźla dodał ponadto, że jest mu przykro z powodu tego, co spotkało czworo pacjentów, i że mogą oni liczyć na pomoc lekarską.
Czytaj też: Opolskie: Utknął w błocie, usłyszał osiem zarzutów i trafił do aresztu [ZDJĘCIA]