Mieszkańcy wstrzymali oddech, kiedy śmigłowiec LPR lądował na kluczborskim Rynku. Do akcji zadysponowano strażaków, którzy wyznaczyli specjalne lądowisko - liczył się czas, poparzone, półtoraroczne dziecko musiało trafić do szpitala blisko 100 kilometrów dalej.
Asp. sztabowy Dawid Gierczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kluczborku cytowany przez portal kontakt24.tvn24.pl precyzuje, że malec trafił do specjalistycznego szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, w tej placówce znajduje się Centrum Leczenia Oparzeń.
Zobacz też: Koszmar na boisku. Serce piłkarza stanęło wraz z końcem meczu
A tych, niestety, dziecko nie uniknęło. Według informacji ze szpitala, oparzeniu uległo 20 proc. ciała - to głównie część tułowia i nogi. Policyjne ustalenia wskazują, że nie doszło do zaniedbania ze strony rodziców, a całe zdarzenie było po prostu nieszczęśliwym wypadkiem - półtoraroczne dziecko miało przez przypadek przewrócić szklankę, z której wylał się wrzątek. Matka dziecka, która była wtedy na miejscu była trzeźwa.
Polecany artykuł: