Opole. Ksiądz-biznesmen stracił wszystko. Głównie cudze
W tej historii aż roi się od absurdów. Wszystko wyszło na jaw pod koniec jednej z mszy, a ta miała iście filmowe zakończenie! Ksiądz-biznesmen zakończył wysokim "C" odczytując "list do parafian", jednocześnie żegnając się z wiernymi i ze stanowiskiem.
Jak się okazuje, proboszcz parafii Opole-Sławice pożyczył od swoich parafian pieniądze, które dołożył do puli finansów samej parafii. Tak skompletowaną - zapewne pokaźną - sumę chciał zainwestować w kryptowaluty, żeby całość widowiskowo pomnożyć. Coś poszło nie tak, bo pieniądze przekazał oszustom. Rzecznik kurii opolskiej Joachim Kobienia zdradził, że kiedy "nieprawidłowości finansowe" parafii wyszły na jaw, biskup natychmiast odwołał proboszcza ze stanowiska - właśnie wtedy duchowny pożegnał się z wiernymi "listem do parafian".
Chciał pomnożyć, a stracił. Ksiądz sprzeda auto, żeby spłacić parafian
Niestety, pikantne szczegóły na razie pozostają nieznane. Kobienia nie przyznał, ile wynosiła ostateczna suma, ani od ilu parafian udało się "pożyczyć" pieniądze. Niemniej, według zapewnień rzecznika, ksiądz zarzeka się, że odda pieniądze pokrzywdzonym, a w tym celu ma m.in. sprzedać swój samochód.