Trzeba wyjaśnić, że policjanci ze Strzelec Opolskich patrolowali nielegalne miejsce składowiska toksycznych odpadów od czasu jego odkrycia, czyli marca tego roku.
Czego pilnowali?
200 litrowych beczek po chemikaliach używanych do produkcji farb, na starej, zniszczonej fermie kur. Cały obiekt przed przyjazdem policji był niezabezpieczony, dom miał powybijane szyby.
Polecany artykuł:
Co z toksynami? Nic
Problemem nie jest konflikt policji z samorządem, a decyzja prokuratury, która umorzyła śledztwo ws. nielegalnego składowiska. Udało nam się ustalić w rozmowie z rzecznik prasową Strzeleckiej Policji asp.Anna Kutynią, że w związku z tym policjanci nie mogą dłużej patrolować obiektu.
- Nie posiadamy legitymacji do dalszego pilnowania, gdyby gmina wskazała termin, moglibyśmy popilnować dłużej - mówi rzecznik prasowa.
Bo obowiązek pozbycia się nielegalnego składowiska faktycznie jest po stronie gminy. A ta, na interwencję nie ma pieniędzy. Według informacji nto.pl, odpowiednie procedury mogłyby wynieść nawet 12 mln zł, a to kwota, którą gmina łącznie przekazuje w ciągu kilku lat na inwestycje.
Udało nam się ustalić, że policjanci pozostawili po sobie teren zabezpieczony, co nieco podnosi bezpieczeństwo wokół budynku. Kto jednak odpowie za ew. wyciek toksyn, czy zanieczyszczenie środowiska? Nie wiadomo.
Polecany artykuł: