74-letnia kobieta zasłabła w niedzielę (8 listopada) w Piastowicach (powiat brzeski w gminie Lubsza). Śmigłowiec LPR pojawił się w Lubszy w niedzielę wieczorem, a ratowników medycznych bezpośrednio do kobiety musiała przetransportować straż pożarna - od lądowiska do mieszkania kobiety było kilka kilometrów.
Na miejscu 74-latkę zakwalifikowano do transportu medycznego, więc ratownicy wraz ze strażakami i chorą chcieli wracać do miejsca lądowania śmigłowca LPR. Niestety, nie zdążyli.
Nagle odezwał się pilot maszyny, który pozostawał w śmigłowcu na miejscu lądowania. Okazało się, że gęsta mgła, która pozostawała w części regionu woj. opolskiego przez niedzielę i poniedziałek, skutecznie uniemożliwia ponowne wystartowanie śmigłowca.
zobacz więcej: Gęste mgły w Polsce. Widoczność będzie FATALNA! Wydano ostrzeżenia
Jacek Nowakowski, rzecznik straży pożarnej w Brzegu relacjonuje w rozmowie z TVN24, że wtedy zapadła decyzja, aby kobietę zabrać do najbliższego szpitala w Brzegu... wozem strażackim. Tak się stało, kobieta bezpiecznie dostała się do placówki pod opieką lekarza. To jednak nie rozwiązywało problemu ze śmigłowcem LPR!
Jak ustalił portal TVN24, załoga zabezpieczyła maszynę i... czekała. Justyna Sochacka, rzecznik LPR poinformowała, że śmigłowiec mógł wrócić do bazy dopiero we wtorek 10 listopada, a to i tak tylko dzięki wąskiemu oknu pogodowemu.