Do tragedii doszło w Kopernikach pod Nysą, w środę 24 lutego. Na placu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej samochód osobowy najechał na wychodzącą z pracy 54-letnią kobietę. Pomimo trwającej kilkadziesiąt minut akcji ratowniczej, 54-latka zmarła. Za kierownicą samochodu osobowego siedziała 15-latka, obok niej, na miejscu pasażera - jej matka.
Szczegółowo opisywaliśmy sprawę TUTAJ: Koperniki: Kobieta ZGINĘŁA pod kołami auta. Za kierownicą… 15-latka, obok jej matka. HORROR!
Co dalej z 15-latką? Czy matka nastolatki usłyszy zarzuty?
Sprawą wypadku 15-letniej dziewczyny i jej matki zajmuje się Sąd Rodzinny w Nysie. Na razie nie wiadomo, czy kobieta usłyszy zarzuty, ani co dalej z nastolatką. Obie Panie po wypadku były w ciężkim szoku, sąd zlecił opiekę psychologiczną.
"To przekazanie narzędzia do zabijania"
Wiadomo, że nastolatka miała uczyć się prowadzić, a siedząca obok matka - dopilnować córki. Edward Kinder, dyrektor opolskiego WORD-u zdradza w rozmowie z Radiem Eska, że takie zachowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne, ale... powszechne!
- Udostępnienie w jakimkolwiek miejscu pojazdu osobie małoletniej, przez rodzica, to nic innego, jak przekazanie narzędzia w skrajnych przypadkach, do zabijania, osobie, która nie potrafi tym narzędziem jeszcze władać - komentuje.
Niestety. Takie praktyki bywają powszechne. Dyrektor WORD-u dodaje, że kursanci często mają już za sobą pierwsze doświadczenia z samochodem. Jak te doświadczenia zdobyli, skoro właśnie są w trakcie pierwszych jazd?
- Patrząc na to, jak się osoba zachowuje (w samochodzie - red.), można domniemywać, że taka osoba miała już kontakt z pojazdem. Po pierwsze, choćby układ rąk na kierownicy; a więc czy np. są dwie ręce na kierownicy, czy tylko jedna. Ale także nieściąganie nogi ze sprzęgła. Po takich zachowaniach widać, że wcześniej nie siedział obok zdającego instruktor, który zwróciłby na to uwagę - mówi.