Śmierć maszynisty pociągu Intercity Opole-Wrocław. Najpierw usterka
Usterka pociągu, później zasłabnięcie maszynisty - to w telegraficznym skrócie kulisy śmierci mężczyzny prowadzącego pociąg PKP Intercity. W nocy z soboty na niedzielę, 12 stycznia, w drodze z Opola do Wrocławia 68-latek zauważył, że coś jest nie tak.
- Maszynista wykrył usterkę, dlatego postanowił zatrzymać skład, o czym powiadomił dyżurnego ruchu. Z zapisu w systemie wiemy, że po tym jak pociąg stanął, próbował zlokalizować awarię i ją naprawić - poinformowało "Super Express" biuro prasowe spółki PKP Intercity.
To właśnie wtedy, na wysokości miejscowości Nowa Jamka, mężczyzna zasłabł, a na miejsce trzeba było wezwać służby ratownicze. U 68-latka doszło do nagłego zatrzymania krążenia, ale nie udało mu się przywrócić funkcji życiowych; w działaniach ratowniczych brali udział m.in. druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Dąbrowie.
PKP o systemach bezpieczeństwa na wypadek zdarzeń losowych
Jak informuje PKP Intercity, na wypadek podobnych zdarzeń każdy pociąg jest objęty systemem bezpieczeństwa, dzięki któremu można automatycznie zatrzymać dany skład.
- W kabinie maszynisty jest zamontowany czuwak, którego w krótkich odstępach czasu musi używać prowadzący skład, by sygnalizować, że wszystko jest w porządku. Gdy system nie rejestruje powiadomienia, dyspozytor ruchu sprawdza, co się dzieje. W razie problemów pociąg zwalnia i sam się zatrzymuje, więc takie sytuacje, jak powyższe, nie stanowią zagrożenie dla pasażerów - wyjaśnia biuro prasowe spółki.