Miał być sprint, a to maraton. Pomaganie uchodźcom jest coraz trudniejsze
Zaczęło się od zrywu serc, opolanie właściwie skrzyknęli się przez Instagram i Facebooka. Do hali w Turawa Park (udostępnił ją właściciel, obywatel Ukrainy) przynosili najpotrzebniejsze rzeczy; przez ubrania, chemię, kosmetyki i papier toaletowy, po jedzenie i wodę. Ukraińcy, którzy - uciekając przed wojną - przyjeżdżali do Opola, wszystkie formalności załatwiali w punkcie recepcyjnym ("Sokrates") i urzędzie miasta, a potem dostawali "paczki" w hali centrum handlowego.
- Od niektórych słyszę, że co to za pomoc, jak oni (uchodźcy - red.) mają przy sobie torebki za 2 tysiące. No, niektórzy mają, ale w tej torebce tylko paszport, a poza nią, nic - wspomina jeden z aktywistów. Każdego dnia w TOWIE zobaczycie setkę wolontariuszy i jeszcze więcej uchodźców.
Formalizacja TOWU
Opisany wyżej proces funkcjonował trzy tygodnie. Ale bez organizacyjnej struktury trudno o dobre efekty. Do Turawy "weszło" PCK, opolski oddział miał jeden główny cel: sformalizować działania wolontariuszy. I tak się stało.
- Na prośbę dyrekcji obiektu (Turawa Park - red.) objęliśmy opieką Tymczasowy Ośrodek Wsparcia Ukrainy w celu usprawnienia działań w zakresie formalnym i prawnym. Ułatwione zostało choćby przekazywanie darów od firm, które potrzebowały nieco formalności - komentuje dla SE.pl dyrektor opolskiego oddziału PCK Dawid Drożdż. Zaznacza przy tym, że głównym filarem wciąż pozostają wolontariusze, którzy każdego dnia - z wyłączeniem niedziel - zaopatrują setki uchodźców. W dużej mierze to już stały skład, te same osoby. "A cały czas jest zapotrzebowanie na każdą parę rąk do pracy. Zatem zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby włączyć się do pomocy" - dodaje Drożdż.
"Wolna" niedziela jest jednym z efektów formalizowania działalności TOWU. - Wspólnie udoskonalamy działalność TOWU. Niedziela jest dniem wolnym, żeby wszyscy mogli odpocząć. Nie wiemy, ile jeszcze będziemy musieli mieć siły. Wprowadzamy też ułatwienia, m.in. tworzymy komputerową rejestrację dla korzystających uchodźców, dzięki czemu skróci się czas oczekiwania wejścia na halę - wymienia dyr. Drożdż. A dziennie mówimy tu o przedziale od 500 do tysiąca osób potrzebujących! - Gdyby nie wolontariusze i darczyńcy, to przedsięwzięcie nie miałoby szans na powodzenie - puentuje dyrektor.
ciąg dalszy artykułu pod materiałem wideo
"Zmęczenie materiału"
Na horyzoncie pojawił się kolejny problem. Pomoc, w jaką zaangażowały się setki osób w Opolu i (setki?) tysięcy w skali kraju okazuje się być jednak maratonem, nie sprintem. A wiele wskazuje na to, że nasza kondycja pozwalała na ten drugi.
- Niesiona przez Nas pomoc okazuje się być długim maratonem, który najprawdopodobniej dopiero wystartował. Dane pokazują, że codziennie pomagamy setkom potrzebujących. Przed otwarciem Centrum ustawia się potężna kolejka, przywykliśmy już do tego obrazu. Dziękujemy najwytrwalszym, którzy nadal są z nami na pokładzie - pisze w mediach społecznościowych jeden z wolontariuszy, Kuba Glinowiecki. Darów, podobnie jak wolontariuszy, też jest coraz mniej. Pomocowe zasoby chętnych do oddania lub kupienia najpotrzebniejszych rzeczy dla uchodźców zdają się wypalać.
- Najbardziej brakuje teraz żywności i chemii. Na razie prosimy o wstrzymanie się z przynoszeniem odzieży, bo mamy jej bardzo dużo. Włącznie z taką na sezon wiosenno-letni - apeluje dyrektor PCK.
Lista firm, które zaangażowały się w pomoc
Od dłuższego czasu w mediach społecznościowych przewija się wątek firm, które zdecydowały się przekazać część swoich usług lub środków na rzecz uchodźców. Opolanie chcą wiedzieć, najpewniej głównie po to, żeby okazać swoje konsumpcyjne wsparcie. Taki firm jest sporo, a w dużej mierze pozostają anonimowe. Zapytaliśmy i o to.
- Jeśli chodzi o darczyńców instytucjonalnych (firmy - red.), z końcem kwietnia pojawi się lista. Będą też podziękowania w różnej formie. Lista pojawi się w mediach społecznościowych, na grupie pomocowej i facebookowym profilu Turawa Park - zapowiada Drożdż.
Nie przegap: Opolanin nagrał piosenkę z Ukraińcami! Antywojenne wideo rozchodzi się samo [WIDEO, ROZMOWA]