W mediach społecznościowych relacjonują swoją pracę i walkę z epidemią, a niedawno przypomnieli amatorom ogrodnictwa o wiosennej zmorze. - Przełom zimy, wiosny oraz przedwiośnie to okresy, w których wyraźnie wzrasta liczba pożarów łąk i nieużytków - czytamy na stronie - Wiele osób wypala trawy i nieużytki rolne, tłumacząc swoje postępowanie chęcią użyźniania gleby. Od pokoleń wśród wielu ludzi panuje bowiem przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy jej odrost, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Jest to jednak całkowicie błędne myślenie. Rzeczywistość wskazuje, że wypalanie traw prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym – ziemia wyjaławia się - tłumaczą.
To problem, bo strażacy działają także wtedy, kiedy ratownicy medyczni potrzebują pomocy. A braki w kadrze medycznej nie są nowością, także w Opolu.
- Realizujemy zarówno transporty środków ochrony indywidualnej, materiałów zabezpieczających, jak również działania ratownictwa medycznego. Jeżeli brakuje karetek, czy zespołów ratownictwa medycznego, to je wspomagamy - komentuje mł. asp. mgr inż. Łukasz Nowak Oficer Prasowy Opolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Przy takim grafiku, kiedy zdarzy się wezwanie do - nawet niewielkiego pożaru przy wypalaniu traw - strażacy interweniują i... tracą czas. Bo mogliby pomagać choćby ofiarom wypadku, czy właśnie wspomagać siły ratownictwa medycznego.
- Nie jesteśmy w stanie być w dwóch miejscach jednocześnie. Strażacy muszą interweniować, a przy odnotowaniu dużej ilości tego typu zdarzeń, nawet stosunkowo niewielkich pożarów, może się zdarzyć taka sytuacja, że do poważniejszych zgłoszeń będą musiały interweniować jednostki z dalszych regionów. Czas oczekiwania może się zwiększyć - dodaje.
Warto dodać, że za wypalanie traw grozi kara – grzywny do 5 tys. zł, a jeśli nasze działanie wywoła poważny pożar lub ktoś zostanie ranny - sankcja zmieni się z grzywny na nawet 10 lat więzienia.
Zeszły rok pod względem zgłoszeń dot. wypalania traw - na terenie Opolszczyzny obrodził w ponad tysiąc interwencji strażaków. Dość dodać, że tylko wczoraj (31 marca) podobne zgłoszenia odnotowano przy ul. Chełmskiej (os. Malinka). Dwa zastępy, które pojawiły się na miejscu natychmiast po zgłoszeniu - ostatecznie nie musiały podejmować żadnych kroków.