Do tragicznego w skutkach wypadku w Opolu doszło nad ranem 14 października. Przechodząca przez pasy dla pieszych 25-latka w zaawansowanej ciąży (szósty miesiąc) pchała przed sobą wózek z dzieckiem. Wtedy najechał na nią osobowy fiat, prowadzony przez 33-latka. Kobiecie w ostatniej chwili udało się odepchnąć od siebie wózek, gdy uderzył ją samochód. Poszkodowana trafiła do szpitala. Miała cesarskie cięcie. Dziecka nie udało się uratować. Jak podaje Nowa Trybuna Opolska, 33-latkowi nie przedstawiono jeszcze zarzutów. Wszystko dlatego, że 25-letnia ofiara zdarzenia nadal nie została przesłuchana. Wszystko przez to, że kobieta nadal nie doszła do siebie po tej okropnej tragedii. Kierowca fiata na razie będzie odpowiadał za przestępstwo z art. 177 paragraf 1, czyli spowodowanie wypadku w ruchu lądowym, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała. Ale to może się jeszcze zmienić. Wszystko zależy od opinii biegłego.
Zobacz także: Cieszyn. Malutkie dzieci trafiają do jednej urny. To pomysł matki, która przeżyła prawdziwy dramat
- Biegły będzie teraz musiał wypowiedzieć się, czy dziecko na tym etapie ciąży byłoby zdolne do życia poza organizmem matki - mówi w rozmowie z "NTO" prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. Jeśli okaże się, że dziecko mogło żyć, wówczas zarzut będzie zmieniony na wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Kara za to przestępstwo jest jeszcze bardziej surowa - nawet do ośmiu lat więzienia. Wiadomo, że 33-latek był w momencie wypadku trzeźwy. Nie uciekł z miejsca zdarzenia. Czekał na przyjazd policji.