Opole, pożar Sopelka. Co się stało przy ul. Bielskiej? Popularny w dzielnicy Sopelek nad ranem stanął w płomieniach i gęstym dymie. Straż Pożarna interweniowała już ok. 8.50. Mieszkańców obudził duszny zapach dymu, wkradającego się do mieszkań przez otwarte okna.
Jeden ze strażaków wyjął megafon - z okien bloku Atrium wychylało się coraz więcej osób, wpuszczając tym samym niebezpieczny dym - ok. 9.00 poprosił mieszkańców o szczelne zamknięcie okien.
Opole. Pożar Sopelka na Bielskiej. Mamy oświadczenie straży. Sopelek jeszcze długo nieczynny?
Na szczęście w niedzielny poranek lokal nie był czynny. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, choć interwencja wciąż trwa (11.00)
- Przyjechaliśmy zadysponowani do zadymienia, ten lokal był nieczynny, ale na miejscu były pracownice, które udostępniły drzwi. Lokal był zadymiony, a pożar mocno rozwinięty. Paliła się lada, lodówka, sprzęt elektroniczny - relacjonuje nam na miejscu Mł kpt Mateusz Patola i dodaje, że mieszkańcy nie musieli się ewakuować. Wystarczył apel wygłoszony przez megafon.
Dla bezpieczeństwa wnętrze Sopelka zostało sprawdzone m.in. kamerami termowizyjnymi, żeby wykluczyć ew. niebezpieczeństwo w mieszkaniach położonych nad lokalem. Strażacy musieli też wejść do sklepu Polo - bezpośrednio sąsiadującego z Sopelkiem - ale jak przyznają, on raczej nie ucierpiał.
Wychodzi na to, że mieliśmy do czynienia ze zwarciem urządzeń elektrycznych i takie przypuszczenia potwierdza strażak. W niedzielę kawy w Sopelku nie wypijemy, to pewne, a prawdopodobnie taki stan rzeczy potrwa o wiele dłużej. Policja będzie prowadzić działania, które ustalą konkrety zdarzenia, ale nawet po tym, Sopelek prawdopodobnie będzie musiał przejść konfrontację z sanepidem.
Pożar Sopelka. "Nie dało się wejść, budynek był zaczadzony"
Na miejscu były pracownice Sopelka, które nie zdążyły otworzyć lokalu. - W środku nie byłyśmy, ponieważ nie było nawet jak wejść. Cały lokal był zaczadzony - relacjonuje w rozmowie z "Super Expressem".
Do paru mieszkań na pierwszym i drugim piętrze wdarł się gryzący dym, ale mieszkańcy zgodnie przyznali, że problem rozwiązały wiatraki. Jedna z mieszkanek punktuje: "pechowa Bielska".