Pracowali razem, ramię w ramię w Brzeczkowicach, niewielkiej miejscowości pod Niemodlinem. Z ustaleń policji wynika, że bracia prowadzili legalną wycinkę drzew, kiedy na jednego z nich runął powalony konar drzewa. Cały dramat rozegrał się we wtorek (8 września) przed południem.
Zszokowany brat najprawdopodobniej wezwał policję, jak przekazała rzecznik prasowa Agnieszka Nierychła, na miejscu wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ratownicy natychmiast podjęli próbę ratowania życia nieprzytomnego 40-latka. Cała akcja miała trwać blisko godzinę, mimo reanimacji, mężczyzny nie dało się już odratować.
Według nieoficjalnych wersji i doniesień medialnych, brat tragicznie zmarłego 40-latka miał dawać mu znaki, ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Niestety, w towarzystwie ogromnego hałasu maszyn i huku powalanych drzew, mężczyzna najprawdopodobniej nie dostrzegł niebezpieczeństwa. Dotychczasowe ustalenia mówią o nieszczęśliwym wypadku. Szczegółami zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury.