Według danych Urzędu Wojewódzkiego, obecnie w województwie opolskim jest 926 łóżek dla pacjentów z COVID-19, z czego 482 są obecnie zajęte. Kończą się też respiratory; z wszystkich 39-iu sztuk, 33 są już zajęte.
Liczba zakażeń stale rośnie: od początku tygodnia (02.11.20) potwierdzono kolejno 355 przypadków w poniedziałek i 445 we wtorek. Od początku epidemii na Opolszczyźnie zachorowało już 11521 osób, z czego obecnie z COVID-19 zmaga się 6958 zakażonych.
W samym Opolu choruje 1058 osób. Lekarze zwracają uwagę na granice wytrzymałości służby zdrowia.
Tak naprawdę jeżeli przesuniemy lekarza, zwłaszcza z opieki szpitalnej, do innego szpitala, to będziemy mieli do czynienia z zespołem krótkiej kołdry. To znaczy inni pacjenci nie będą wtedy obsłużeni, np. tacy, którzy wymagają operacji biodra, którzy powinni być hospitalizowani w oddziale wewnętrznym
- alarmuje dr Jerzy Madej z Opolskiego Szpitala Wojewódzkiego i dodaje, że na Opolszczyźnie problemem jest też wiek lekarzy. Średnia wieku sięga w regionie 60 lat, czyli... grupy ryzyka.
- Duża część tych lekarzy jest już z natury swej, w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID. No więc szczerze mówiąc, od wielu z nich trudno oczekiwać, że będą starać się o tę pracę tak zupełnie dobrowolnie i bez wątpliwości - komentuje.
Do tego dochodzi m.in. problem z osoczem ozdrowieńców, którego na Opolszczyźnie dramatycznie brakuje. Do samych ozdrowieńców apelował lekarz ze Szpitala Wojewódzkiego, zaznaczając, że to często jedyny "lek".
Zobacz więcej: Koronawirus opolskie: Ilu ozdrowieńców oddało OSOCZE?
Chorych stale przebywa, w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu zwiększono liczbę łózek, teraz jest juch 280. Dla pozostałych pacjentów - tzw. niecovidowych, są już tylko dwa oddziały - pediatryczny, geriatryczny i pulmonologiczny.
Najwięcej osób choruje obecnie w powiatach kędzierzyńsko-kozielskim, strzeleckim i opolskim.