Maciej grał wieczorem w piłkę pod jednym z nyskich sklepów. Nagle podeszło do nich czterech młodych mężczyzn. Doszło do awantury, która szybko przerodziła się w katowanie Maćka. Oprawcy kopali go, bili, a nawet lali kijem do golfa. Chłopak stracił przytomność, a kilka dni później umarł w szpitalu.
W czwartek w opolskim sądzie miały odbyć się mowy końcowe i zapaść wyrok. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Teraz jednak cała czwórka przebywa na wolności. Sąd bowiem uznał, że mogą odpowiadać z wolnej stopy.
Matka Macieja, znana w Nysie nauczycielka, nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego syna. Jej rozpacz pogłębia fakt, że często na ulicach Nysy mija oprawców swojego dziecka...
Ostatecznie rozprawa się nie odbyła, ponieważ sędzia się rozchorował. Mieszkańcy Nysy, z którymi rozmawialiśmy mówią, że mają wielką nadzieję, że cała czwórka zostanie surowo ukarana.