WZRUSZAJĄCA HISTORIA 69-LATKA

Pan Stanisław jest jedynym szklarzem w Głuchołazach. Wielka woda zniszczyła wszystko, na co pracował przez 40 lat. „Walczyliśmy i przegraliśmy”

2024-09-25 19:00

Powódź w Polsce spowodowała niewyobrażalne zniszczenia. Jednym z miast szczególnie dotkniętych przez żywioł były Głuchołazy (woj. opolskie). Połowa mieszkańców pozbawiona była prądu i bieżącej wody oraz gazu. Jednym ze zniszczonych budynków, do którego wdarła się wielka woda, był malutki zakład szklarski przy ul. Opolskiej 3, w którym urzędował pan Stanisław (69 l.). − Obraz apokaliptyczny, demoniczny. Jakby ktoś wymiatał łopatą wszystko, co spotka na swojej drodze − opowiadał w rozmowie z reporterem „Super Expressu”.

Głuchołazy. Pan Stanisław stracił wszystko, na co pracował przez 40 lat. "Musimy sobie jakoś poradzić"

Głuchołazy (woj. opolskie) zostały całkowicie zalane Białą Głuchołaską, która wystąpiła z brzegów. Rzeka zniszczyła dwa mosty w mieście − ten tymczasowy i remontowany. Skala zniszczeń jest ogromna. Połowa mieszkańców była całkowicie odcięta od dostępu do bieżącej wody i prądu. Jednym z budynków, do którego wlała się wielka woda, był zakład szklarski przy Opolskiej 3.

Walczyliśmy i przegraliśmy. Czesi nas przestrzegali, że będzie gorzej niż w 1997 roku. Nikt nie chciał im uwierzyć, a finalnie… mieli rację − opowiada nam pan Stanisław. − Pomimo wysokich zabezpieczeń, woda zniszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. To trwało kilka godzin. Wydawało się nam wszystkim, że ta woda musiała dopiąć swego. Po przejściu fali, jedyne, co nam zostawiła, to apokaliptyczny, demoniczny obraz miasta. Jakby ktoś wymiatał łopatą wszystko, co spotka na swojej drodze − mówi dalej.

Pan Stanisław od ponad 40 lat prowadzi swój mały zakład szklarski przy Opolskiej. 69-latek jest jedynym szklarzem w Głuchołazach. − Jest to osoba, która wolała stracić, aby pomóc klientowi w potrzebie-oszklić, czy oprawić w ramę. Swoją pracę zawsze wykonywał sumiennie i uczciwie. Tato kocha to, co robi. Niestety, powódź zniszczyła wszystko: maszyny, narzędzia, stół, materiały − dodaje syn mężczyzny, pan Maciej. Jak usłyszeliśmy, rodzina próbuje postawić zakład do stanu takiego, aby pan Stanisław mógł dalej w godnych warunkach wspierać ludzi.

69-latek pomimo tragedii, która nawiedziła Głuchołazy, nie stracił swojego zaraźliwego optymizmu. − Solidarność działa, jak balsam na duszę człowieka. Po powodzi wszyscy się poznaliśmy, wzajemnie sobie zaczęliśmy pomagać. Musimy sobie jakoś poradzić. Z natury jestem optymistą i wierzę, że życie może nauczyć człowieka ważnego: jeżeli z pogodą ducha przyjmiemy takie sytuacje, to z tego wyjdą jeszcze lepsze rzeczy. Dzisiaj na przykład podłączyli nam gaz i nareszcie mogliśmy się wykąpać! − dodaje pan Stanisław.

Syn szklarza założył w internecie zbiórkę pieniędzy. − Nie oczekujemy wiele, tato nawet nie wie o tej zbiórce, cały czas powtarza, że ludzie inni mają tragedię, potracili domy, mieszkania, on sobie jakoś poradzi. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc − podsumowuje pan Maciej.

Głuchołazy ewakuowane, most zagrożony
Sonda
Wspierasz zbiórki dla powodzian?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki