Z początkiem grudnia 2019 roku głośno było o przewróconym napisie "Opole" przy pl. Wolności. Po jakimś czasie okazało się, że za niewielką demolką stoi piłkarz Odry Opole, Miłosz Trojak. Mężczyzna uciekał przed policją, bo wcześniej pobił taksówkarza i zniszczył mu samochód.
O sprawie pisaliśmy: Na drodze stanęło mu OPOLE...więc je przewrócił [AUDIO]
Ostatecznie, na sali rozpraw w Sądzie Rejonowym w Opolu sędzia uznał Miłosza Trojaka i dwóch pozostałych piłkarzy (Krzysztofa J. i Kamila S.) za winnych pobicia taksówkarza, ale dwóm piłkarzom warunkowo umorzono postępowanie na 2 lata, a Kamilowi S. odstąpiono od wymierzenia jakiejkolwiek kary.
- Złożyliśmy wniosek o takie rozstrzygnięcie, ponieważ strony doszły do porozumienia - skomentował obrońca oskarżonych mecenas Łukasz Wójcik w rozmowie z Radiem Opole. Okazuje się, że pokrzywdzony przyjął przeprosiny piłkarzy.
Przypomnijmy, że po całym zdarzeniu Trojak wysłał do mediów oświadczenie ws. swojego zachowania. W dokumencie pisał m.in., że mógł "stracić nad sobą kontrolę z racji zakończenia rozgrywek ligowych w 2019 roku". W dniu zdarzenia odbył się ostatni mecz Odry Opole w roku. Piłkarz zaznaczył też, że rozgrywki były dla niego bardzo trudne.
Portal NTO zaznacza ponadto, że cała trójka została zobligowana do zapłacenia po tysiąc złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.