Wszystko wskazuje na to, że historia "ponurego pilarza" zaczyna się z końcem 2018 roku, kiedy w gminie Polska Cerekiew (powiat kędzierzyńsko-kozielski) przy jednej z lokalnych dróg interweniują strażacy: drzewo, stojące przy poboczu drogi runęło na jezdnie. Na pniu dostrzeżono niepokojące i charakterystyczne znaki. Te same pozostałości w niedzielę 25 kwietnia (2021 roku) dostrzegają strażacy z OSP w Większycach (gm. Reńska Wieś) i publikują ostrzeżenie.
- 25 kwietnia 2021 r. o godzinie 07:22 zostaliśmy zadysponowani do nadciętego drzewa przy DK38. Wyjechał zastęp w sile 6 strażaków. Po dojeździe i rozpoznaniu, dowódca potwierdził, że 2 drzewa są w połowie przecięte i zagrażają bezpieczeństwu, ponieważ mogą się przewrócić na jezdnie. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz na usunięciu drzew - komentują strażacy.
Na apel reaguje wójt gminy Reńska Wieś Tomasz Hubert Kandziora, przypominając sprawę sprzed lat. - Czyżby "ponury pilarz" z gminy Polska Cerekiew przeniósł się do nas? - pyta. Mało tego! Taka "robota", także w oczach strażaków, wygląda na bardzo precyzyjną, wyrachowaną i... autorstwa kogoś, kto ma pojęcie o fachu.
"To działania szaleńca"
W rozmowie z SE.pl włodarz gminy zaznacza, że nadpiłowane na poboczu drzewo to zaproszenie do tragedii. "To działania szaleńca" - komentuje, zdradzając że policja prowadzi już działania w tej sprawie, a samym pilarzem zainteresowała się tez GDDKiA, bo dk38 należy do urzędu. Dość dodać, że odpowiedzialnego za akcję podpiłowywania drzew sprzed lat - nie zatrzymano. Najprawdopodobniej, zatrzymany za takie działania może odpowiadać z Art. 173. KK:
Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.