Powódź 2024 w Polsce. Do patrolowania terenów dotkniętych powodzią, w tym ochrony dobytku osób ewakuowanych, skierowano 500 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej - poinformował wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział również surowe kary wobec osób, które dopuszczają się kradzieży, żerując na ludzkiej tragedii. Okazuje się bowiem, że problem szabrownictwa występuje, wbrew wcześniejszym zapewnieniom służb. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, Władysław Kosiniak-Kamysz zapewniał o bardzo dobrej współpracy służb w obliczu przechodzącej przez południową Polskę powodzi. "Tu jest pełne współdziałanie we wszystkich (...) działaniach, które są prowadzone - ze szczególnym naciskiem na ochronę tych miejscowości, domostw oraz dobytku, który został opuszczony w wyniku ewakuacji" - powiedział na wspólnej z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem konferencji we Wrocławiu. Szczegóły poniżej.
Powódź 2024. Wojsko będzie pilnować dobytku powodzian. "Ochrona tych miejsc jest priorytetem"
Żołnierze będą patrolować teren, by ochronić dobytek powodzian przed kradzieżami. Szef MON podkreślił, że zachowanie szabrowników jest "ohydne" i nie będzie pozwolenia na to, by w tak obrzydliwy sposób wykorzystywać ludzką tragedię, jaką jest obecna sytuacja powodziowa w Polsce.
- Ochrona tych miejsc jest dla nas priorytetem. Kierujemy dodatkowe siły i środki - ze strony Żandarmerii Wojskowej będzie to 500 żandarmów, którzy już dziś na terenie województwa dolnośląskiego i opolskiego, we współdziałaniu z policją, będą prowadzili działania prewencyjne i operacyjne - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, wskazując, że chodzi m.in. o nocne patrole z wykorzystaniem noktowizorów.
Szef MON podkreślił, że żołnierze "będą wyłapywać i surowo karać wszystkich tych, którzy zdobędą się na taki czyn". To jednocześnie apel do wszystkich ludzi, by w trudnym czasie zachować resztki przyzwoitości i człowieczeństwa. Szczęśliwie większość osób to rozumie, lecz - niestety - nie wszyscy.