Relacja posłanki PiS
W rozmowie z "Faktem" posłanka Katarzyna Czochara zdała relację z powodzi, która nawiedziła jej okolice. Jak oceniła, sielski krajobraz w oka mgnieniu przekształcił się w scenę jak z katastroficznego filmu. - Mogę powiedzieć tyle, że górski potok, przez który można było w niektórych miejscach po prostu przejść suchą nogą, w ciągu kilkudziesięciu godzin stał się potworem, który niszczył i zabierał wszystko ze sobą - wspominała przejmująco. - To była potworna moc i siła, inaczej niż zwykle, gdy jest łagodna i spokojna. U nas to jest teraz tak, że to jest po prostu potężnie rwąca rzeka zabierająca z sobą drogi, mosty itd. - tłumaczyła.
Zobacz: Doszło do nagłego, "nieprognozowanego zrzut wody"?! "Ta woda idzie" na wrocławskie osiedle!
- Połączenie telefoniczne było bardzo trudne. Sieci nie było… Informowałam ludzi osobiście, że trzeba się natychmiast ewakuować. Widziałam płacz i przerażenie. Co z nami będzie? Gdzie pójdziemy? Naprawdę te ostatnie kilkadziesiąt godzin to były chwile prawdziwej grozy i lęku - dodawała.
Zareagowano zbyt późno?
Mimo dramatycznej sytuacji zwróciła uwagę na ogromne zaangażowanie lokalnej społeczności. Dysponujący ciężkim sprzętem rolnicy i przedsiębiorcy stanęli, w jej opinii, na wysokości zadania. - Przywożony był kamień z kamieniołomu z Dębowca, żeby zabezpieczać w tych najtrudniejszych miejscach koryto rzeki, gdzie ta na zakrętach po prostu zabierała drogi i mosty - mówiła.
Sprawdź: Powódź w Polsce. Nowe zdjęcia z Wrocławia. Mieszkańcy z przerażeniem obserwują rzekę
Katarzyna Czochara podkreśliła jednak dobitnie, że wały przeciwpowodziowe w okolicy powstały zbyt późno. - Profesjonalne przygotowanie do powodzi powinno się rozpocząć co najmniej w czwartek, bo jak idzie już fala, niszczy i zabiera, a rzeka wypływa ze swojego koryta, to już jest za późno na budowanie jakichkolwiek wałów. To jest po prostu też niebezpieczne dla tych ludzi i dla służb, którzy tutaj się w to angażują - stwierdziła.
Galeria poniżej: Opole czeka na falę kulminacyjną