Wraz ze zbliżającą się rocznicą katastrofy smoleńskiej (10 kwietnia) minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński zapowiedział uruchomienie syren alarmowych w całym kraju. Miały wybrzmieć o 8.41, a zatem w godzinie tragedii sprzed 12 lat. Ale w Opolu tego dnia było cicho. To efekt różnicy zdań na szczeblu samorząd - rząd, którą dało się obserwować w wielu miastach.
Arkadiusz Wiśniewski: "To niestosowne"
Dzień przed 10 kwietnia prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. Napisał do mieszkańców, że - w jego opinii - uruchomienie syren byłoby niestosowne, bo w Opolu jest wielu (co najmniej kilka tysięcy) Ukraińców, którzy syreny alarmowe utożsamiają obecnie z rosyjskim terrorem.
- Uważam jednak, że w czasie trwającej wojny w Ukrainie, gdzie syreny alarmowe są symbolem kolejnych barbarzyńskich nalotów i ataków rakietowych ze strony sołdatów rosyjskich, oraz oznaczają krew niewinnych ofiar, włączenie tych syren byłoby niestosowne, albo co najmniej niezrozumiałe. Tym bardziej, że wśród nas, w Opolu, przebywa co najmniej kilka tysięcy Ukraińców, z których spora część jest uchodźcami i bezpośrednimi świadkami tych traumatycznych wydarzeń. W związku z tym podjąłem decyzję aby syren nie uruchamiać - argumentuje włodarz.
Poza Arkadiuszem Wiśniewskim, podobną decyzję podjęli prezydenci Warszawy, Łodzi, Kielc, czy Płocka. Dyskusja o stosowności takiej formy upamiętnienia ofiar trwała też na szczeblu politycznym; na Twitterze do propozycji MSWiA odniósł się m.in. Adrian Zandberg (Lewica), czy Marzena Okła-Drewnowicz (wiceprz. PO). Wszyscy wypowiadali się w podobnym tonie.
Szybko pojawiło się też oświadczenie ruchu "Tak dla Polski!", samorządowego zrzeszenia miast, do którego należy także Opole.
MSWiA zareagowało na podnoszone wątpliwości i zaproponowało wysłanie ukraińskim mieszkańcom miast smsa. - [...] przesłany zostanie Alert RCB z informacją o uruchomieniu jutro syren w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej. SMS zostanie wysłany w języku ukraińskim - czytamy.
Wiceszef MSWiA: "To bojkot"
Wiceszef MSWiA Błażej Poboży w rozmowie z PAP skomentował decyzje samorządowców. Uznał to za swoisty bojkot decyzji wojewodów (bo system alarmowania podlega pod wojewodów) "prezydentów dużych miast, rządzonych przez PO".
- Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że tę sytuację grupa prezydentów dużych miast, rządzonych przez Platformę Obywatelską, czyli prezydent Zdanowską, Dulkiewicz, prezydenta Jaśkowiaka czy Fijołka, skupiona wokół Rafała Trzaskowskiego, postanowiła wykorzystać do politycznej demonstracji. Można skrytykować ten pomysł, którym jest decyzja ministerstwa o uruchomieniu syren, ale zapowiedzieć niewykonanie decyzji wojewody i de facto współuczestniczyć w bojkocie upamiętnienia - bo tak to będzie odebrane - to działanie całkowicie niezrozumiałe - uznał Poboży.