Krzysztof był kierowcą firmy Sinbad. Przewoził pasażerów do Niemiec. Niedaleko miasta Hof (Bawaria) autobus zatrzymał się na parkingu na krótką przerwę. Pasażerowie wyszli na dwór, rozprostować nogi. Wtedy podszedł do nich 43-letni mężczyzna. Był agresywny, uderzył jednego z pasażerów w twarz tak mocno, że ten upadł. Wtedy na pomoc ruszył nasz kierowca. Czuł się odpowiedzialny za swoich pasażerów, chciał ich obronić. Niestety, napastnik rzucił się na niego i dźgnął nożem w szyję. W tej smutnej historii dodatkowy ból zadaje fakt, że pan Krzysztof umarł na rękach Diany, swojej życiowej partnerki i jednocześnie zmienniczki za kierownicą autokaru. Byli tak w sobie zakochani, że nie rozstawali się nawet na krok. Wszystkie plany, marzenia w okrutny sposób zostały nagle przerwane. - Był całym moim życiem, jestem rozsypana na milion kawałków, które już chyba nigdy nie będą razem – napisała kobieta w swoich mediach społecznościowych. - Nie dostałam nawet szansy, aby się pożegnać – dodaje.
Zobacz więcej: Polski kierowca zamordowany w Niemczech! Wstrząsające okoliczności śmierci 63-latka
Bo Krzysztof zmarł szybko, mimo podjętej próby reanimacji. - Pani Diana może liczyć na naszą pomoc – mówi Bogdan Kurys, wiceprezes Sinbada. - Tak samo, jak i inni nasi kierowcy. Wszyscy mogą skorzystać ze wsparcia psychologów.
Do tragedii doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Policja szybko zatrzymała mordercę. Okazuje się, że mężczyzna ma problemy psychiczne. To prawdopodobnie zaburzenia pchnęły go do zbrodni. Policja wykluczyła atak na tle narodowościowym. Niemiec podczas przesłuchania zapewniał, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy…