Zdzieszowice. Chłopiec błąkał się w nocy po mieście
Do dramatycznego zdarzenia doszło w minioną sobotę, 1 lutego, w Zdzieszowicach na Opolszczyźnie. Około godziny 23 dyżurny policji otrzymał szokujące zgłoszenie o samotnym, lekko ubranym chłopcu stojącym przed jednym ze sklepów spożywczych.
- Mężczyzna zgłaszający sprawę zauważył chłopczyka ubranego jedynie w majtki, koszulkę i skarpetki. Ze względu na panującą niską temperaturę i zimową aurę, mężczyzna zabrał chłopca do sklepu, gdzie oczekiwał na przyjazd policyjnego patrolu - informuje kom. Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Opolu.
Policjanci zajęli się zziębniętym i wystraszonym 10-latkiem, z którym był utrudniony kontakt ze względu na fakt, że chłopiec jest dzieckiem w spektrum autyzmu. Jeden z funkcjonariuszy zdjął służbową bluzę i okrył zmarznięte dziecko. - Kiedy chłopczyk się uspokoił, nawiązał kontakt z mundurowymi i wskazał policjantom drogę do domu – dodaje kom. Agnieszka Żyłka.
Rodzice chłopca byli kompletnie zaskoczeni, że syn niezauważony przez nikogo opuścił mieszkanie. Stwierdzili, że zapewne chciał pójść do domu swojego dziadka, z którym ma bardzo dobry kontakt.
Niestety, w czasie rozmowy z rodzicami policjanci wyczuli od nich woń alkoholu. Badanie trzeźwości wskazało, że ojciec 10-latka miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie, a matka chłopca blisko pół promila. - W takich okolicznościach chłopiec nie mógł zostać pod opieką nietrzeźwych rodziców i został przekazany dziadkowi – kończy rzeczniczka opolskiej policji.
Teraz mundurowi prowadzą postępowanie w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Funkcjonariusze podkreślają, że tragedii udało się uniknąć dzięki czujności przechodnia, który nie pozostał obojętny i wezwał pomoc.