Zabił kochanka z zazdrości o siostrzeńca?
Bartłomiej T. i Zbigniew G. ukrywali swoją miłość. Spotykali się ukradkiem. Tak, aby nikt nie widział. Podczas jednej z takich randek Zbigniew wyznał, że podoba się mu też siostrzeniec Bartłomieja. Gdy ten usłyszał to wyznanie, wpadł w szał. Zaczął być agresywny, a później chwycił za nóż. Zadawał cios za ciosem i nawet nie patrzył, gdzie uderza. Później lekarze medycyny sądowej obliczyli, że trafił aż 55 razy, a poranione było prawie każde miejsce na ciele Zbigniewa.
Bartłomiej T. ukrył ciało w remontowanej części domu. Później uciekł i nikomu nie powiedział, co się stało. A ludzie przez kilka dni szukali Zbigniewa – mężczyzna był bardzo lubianym mieszkańcem. A to węgla przyniósł, a to trawnik przystrzygł, a to porozmawiał, czy dowcip opowiedział. Śledczy sprawdzili bilingi i okazało się, że ostatnią osobą, z którą skontaktował się Zbigniew, był Bartłomiej. W końcu też znaleziono zadźgane zwłoki, a policja szybko zatrzymała sprawcę. Bartłomiej T. od razu przyznał się do winy.
Odpowie za zabójstwo kochanka
Teraz przed Sądem Okręgowym rozpoczął się jego proces. Mężczyzna jest oskarżony o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Dlaczego zabił? Twierdzi, że powodem nie była wcale zazdrość. - Na wsi ludzie podejrzewali, że Zbyszek jest pedofilem Gdy zaczął tak mówić o moim 16-letnim siostrzeńcu, to po prostu nie mogłem pozwolić, aby zrobił mu krzywdę – mówił przed sądem Bartłomiej T.
Mężczyzna wspominał też, jak zabił kochanka. Mówił, że pamięta tylko początek, a później działał jak w amoku. Bartłomiej T. przyznał też, że podczas spotkania ze Zbigniewem był kompletnie pijany. Mężczyźnie grozi dożywotnie więzienie.