Niedawno wyjaśnialiśmy tragedię z wieczoru panieńskiego, który zaczął się na Jeziorze Nyskim, a skończył w szpitalu. Podczas imprezy zginęła 36-letnia Natalia. O szczegółach tej sprawy przeczytasz TUTAJ: Nysa: Koleżanki nie widziały, że Natalia umiera. Makabra na wieczorze panieńskim. Dramatyczne szczegóły
Niestety, do innego wypadku doszło też na samym Jeziorze Nyskim we wtorek (20.07.21 r.). Troje mężczyzn, 82-latek ze swoimi znajomymi, spędzali czas nad wodą, w okolicy wyspy, łowiąc ryby. Mężczyzna nagle wypadł z łódki łowieckiej i znalazł się w wodzie, niemal natychmiast zaczął tonąć. O szczegółową relację z miejsca wypadku trudno, bo jego koledzy byli... pijani. Interweniowały cztery łodzie WOPR, ale na ratunek było już za późno.
Interwencję skomentował Jarosław Białochławek, prezes nyskiego WOPR.
Ratownicy po dotarciu w rejon wysp przy jednej z nich odnajdują unoszące się ciało mężczyzny. Rozpoczynają resuscytację po wyciągnięciu poszkodowanego na pokład, Łódź ratownicza wraca z poszkodowanym do bazy gdzie przekazuje go załodze karetki pogotowia. Pomimo godzinnej reanimacji nie udaje się uratować osoby
Dalsze czynności pod nadzorem prokuratora prowadzi policja w Nysie. Prezes WOPR przestrzega przed lekkomyślnym zachowaniem, które - coraz częściej - kończy się tragicznie. - Przestrzegamy przed alkoholem, naprawdę ludzie opamiętajcie się - napisał w mediach społecznościowych.
To już kolejna sytuacja, kiedy miłośnicy Jeziora Nyskiego łączą alkohol z pływaniem. W czerwcu, kilometr od brzegu przewrócił się rower wodny, którym płynęło czterech mężczyzn. Trzech z nich miało po 1,5 promila. Wtedy na szczęście udało się zdążyć z pomocą.